Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ujadaniepsówzamkniętychwpsiarninadrugimkrańcu
dworu.
Wzdrygnęłasię.
Tak,Agnieszko.Chybajużporaprzyznała,ajej
oddechnatychmiastzamieniłsięnamroziewobłoczek
pary.Niezgrabniezrobiłakrok,poczymsięzachwiała.
Najjaśniejszapani!Cowam?Dziewczętarzuciłysię,
bypodeprzeć.Śniegzaskrzypiałpodichbutami.
Nic,nic,spokojnie,mojepannyodparłaniecosłabo,
starającsięprzywołaćnatwarzuśmiech.
Zamiasttegoskrzywiłasięzbólu,obejmującrękoma
swójdużyciężkibrzuchukrytypodwarstwąaksamitu
ifutra.Uczyniłatoodruchowo,jakbychciałauspokoić
choćnachwilęnowąistotę,któraodwielugodzin
wierciłasięwniej,wywołująccorazmocniejszefalebólu
isłabości.
Elżbietamiaławtejmateriidużedoświadczenie.Już
ranodomyśliłasię,żeotonadszedłtenczasczas
kolejnejwalki,którąbędziemusiałastoczyćzeswym
ciałemożyciewłasneorazdziecięciaukrytegopodjej
sercem.Nikomusięjednaknieprzyznała.Chciała
przygotowaćsięnaniebezpiecznąchwilęnawłasnych
warunkach,niewzbudzającprzedwcześniezamieszania.
Chociażpoprzedniejnocywrazzcałymdworem
przywitalinowyrokuroczystąmszą,rankiemznówposzła
dokaplicy,tymrazemzniewielkąświtą.Późniejspędziła
czaszeswoimidziećmi,aprzyposiłku,naktórymzjawił
sięziewającykról,długoipogodnieznimrozmawiała.
Nawszelkiwypadekchciała,bywłaśnietakązapamiętali
idworzanie,imąż:uśmiechniętą,rozmowną,
emanującąkrólewskągodnością.Złesamopoczucie
starannieukryłapodmaskąwesołości,zcałejsiły