Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Skoczytamszybciutko,niktniezauważy.
Dorotawymknęłasięzlokalu,dopadłabudki
iwystukałanumer.
–Cześć,siostra.Pamiętasz,żemaszdlamniecoś
dzisiajzrobić?–zapytałajużnawstępie.
–Cześćmłodzieży!–Wsłuchawcezabrzmiałpełen
radościgłos,któryterazniecozmarkotniał,alenadal
słychaćwnimbyłodziwną…ekscytację.Czyżbysiostra
ażtakpaliłasiędopomocy?–Pamiętam,alewystąpiły…
eee…nieprzewidzianekomplikacje.Właśniemiałam
dociebiedzwonić.
Słowo„komplikacje”bardzosięDorocieniespodobało,
cojednaknieprzeszkodziłojejwodnotowaniu,
żezrestauracjiwyszedłklientizeznudzonąminąpodparł
obokścianę.Tochybatenbrunetzestolikaprzy
drzwiach.Wydawałsięcałkieminteresujący,ale
poprzedniedobrewrażenierozwiałosięjakpapierosowy
dym,któryprzystojniakwłaśnieniedbalewypuścił
kącikiemust.Chybarównieżzamierzałskorzystać
ztelefonu,conajwyraźniejoznaczało,żebyłazmuszona
brodzićwjegonikotynowychwyziewach.Zagrosz
wyobraźni!Wdodatkustałzaledwiedwametrydalej
inawetniestarałsięukrywać,żepodsłuchuje.
–Jakiekomplikacje?–chrząknęła,poczym
ostentacyjnieodwróciłasiętyłemdobezczelnegointruza.
–Powiemciwieczorem,jaksięspotkamy.
–Czytymniewłaśniewystawiasz?–Ażniechciałosię
jejwierzyć.Przecieżsiostrawiedziała,ileznaczydlaniej
nowapraca.Ijeszczetoirytującezadowolenie,które
ciąglebłąkałosiępozłączach.
–Dorota,maszjeszczeEwelinę.Onauwielbiatakie
szopki,ajabyłabymmałoprzekonywu…
–Przekonującasięmówi.–Dorotaniewytrzymała
ipozwoliłasobienazawodowąpoprawkę,choćwobecnej