Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Kasieńko…
–Słyszycie?!Otwórzcietęcholernątrumnę!
StrumieńłezznowurozlałsiępaniSmolikowejodoczu
ażpofalującepopiersie,doktóregoprzywarłabluzka
mokraodwcześniejszychatakówrozpaczy.Nieszczęsna
żałobnicawyglądałaterazjakogarniętafurią.Smarkała,
wyłaiprzewieszałasięprzezramięzdezorientowanego
małżonka,któryjużledwiezipałpodnaporemjej
pulchnegociała.
–Dlaczegoniechceciemipomóc?Jamuszęsprawdzić!
Zodsiecząruszonowsamąporę.Gdybyniepomoc
rodziny,wątłyjakrabarbarpanSmolikwziąłbysię
izłamałwpół,aniedałbyrady.Widaćbyło,żepaniKasia
byłagotowawskoczyćdogrobuchoćbypojegotrupie.
–Synku!–krzyknęławostatnimakciedesperacji,
wyrzucającprzedsiebierękę.Wiekotrumnypowoli
przestawałobyćwidoczne.Łopataszurałaokamienie,
achmurapyłuotoczyłazgromadzonychtakszczelnie,
żeniektórzyzaczęlipokasływać.
PaniSmolikowa,przytrzymywanaterazdlaodmiany
przezhożychirosłychbratanków,wkońcupojęła,żejej
wysiłkisąraczejdaremne.Niedanuradodołu,nie
rozgrzebieziemiinierozwalisosnowejdechypięściami.
Jużsiępoddała,oklapła,choćnadalżałośnie
pochlipywała.
Dlaczegoczułasiętakniespokojna?
Cośjejkazałoostatnirazspojrzećnasyna.
Upewnićsię.
Tymczasemgrabarznapiąłmięśnie.Przyspieszył.Nie
będzieżadnegootwierania.Niedopuścidotego,zresztą
fanaberiebabytamciwzięlizahisterię.Idobrze.Zamienił
sięwspoconyautomatdozasypywaniagrobów.Czuł,
żeręcejakbyprzyrosłymudołopaty.Takjeszczechyba
nigdyniezasuwał,choćrobiłtujużkilkalat.
Trzebazamknąćtępaskudnąsprawę.