Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zakładupogrzebowegonaSkłodowskiej-Curie.Kiedyś
nazywałasięinaczej,aleitakwszyscymówilinanią
„Trumienka”,więcsięwkońcuwzięliiprzechrzcili.
Najlepszepączkiwmieście.Chodź,kawuniagotowa.
Wkuchninaprowizoryczniezasłanymceratąstole
(ustawionympókicowdośćprzypadkowymmiejscu)
stałydwaparującekubkizczarnąambrozją
wtowarzystwiepączkówspoczywającychnapapierowych
serwetkach.Barbarazlubościąwciągnęławnozdrzasilny
aromat.Skosztowałapączkarozpływałsięwustach.
OmójBoże!
Ha!Aniemówiłam?Przyznajsię,żemiałaświzjęhord
zombie,ganiającychpoulicachwłachmanach
iociekającychkrwią.
PrzyznajęwybełkotałaBasiazpełnymiustami.
Kupiłaśsześć?
Podwadlakażdego.
Chybanienormalnajesteś,trzebabyłobrać
podwadzieścia!
Nowidzisz!Klarapoklepałaprzyjaciółkę
poramieniu.Idzienowe.Lepsze.Totwojadobra
zmiana,he,he.
Zmianabyła,owszem,nawetradykalna,aleczy
nalepszezaideęBarbaraniezdecydowałabysię
jeszczeumierać.Oswojejnowejrzeczywistościnie
wiedziałapraktycznienicpozatym,żeniebyłowniejjej
męża.Byłegomęża,prawda.Pojawiłosięnatomiastsilne
zapotrzebowanienafilozofięScarlettO’Hary,czyli
odkładaniemyśleniaowszelkichproblemachnanastępny
dzień.Siorbnęłakawy,zagryzłapączkiemi…Nie
wiadomo,wczymskumulowanotajemniczemoce,
wpączkuczykawie,alenaglestwierdziła,żepieprzyć
towszystko.Będzie,cobędzie.Bowsumiejeszczenigdy
takniebyło,żebyjakośniebyło.
***