Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zaczęliśmysięruchać,aonwyciągnąłzszuflady
jakiśpasekichciałminimzwiązaćręce!Odmówiłam,
więcwziąłmnieodtyłuizacząłmidawaćtakieklapsy
wtyłek,żedotejporybolimniedupa–jęknęła.
Zaczęłamsięgłośnośmiać.
–Cociętakśmieszy?
–Przecieżmówiłamci,żenaTinderzesąsami
psychole.
–Facetnaoglądałsię
Trzystusześćdziesięciupięciu
dni
imyśli,żeznalazłswojąLaurę.
–Czylimaciezesobącośwspólnego–zakpiłam.
–Acotozakoleś,zktórymwczorajsiedziałaś?
–Ankazmieniłatemat.
–Mateusz.–Starałamsięwypowiedziećtoimię
spokojnymtonem,żebyAnkaniezaczęłamiorganizować
ślubuiplanować,jakieimionabędąmiałynaszedzieci.
–PrzyjacieltwojegoMassima,przyszedłdoklubuwtym
samymcelucoja.
–Powiemci,żeniezłytyp.Fajniejszyniżtencały
Mareczek–zaakcentowałamocnoostatniesłowo.
–Całkiemwporządku.Miłonamsięrozmawiało
–powiedziałamszczerze.
–Jasne,widziałam,jaksięwniegowpatrywałaś.
Przyznajsię,żewpadłciwoko.
–Przestań,Anka.Poprosturozmawialiśmy.Jeślijuż
mampewność,żeżyjesziniktniezaciągnąłciędolasu,
kończę.Muszęwkońcunapićsiękawy.
–Zdzwonimysiępóźniej!Pa!