Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaczęliśmysięruchać,aonwyciągnąłzszuflady
jakiśpasekichciałminimzwiązaćręce!Odmówiłam,
więcwziąłmnieodtyłuizacząłmidawaćtakieklapsy
wtyłek,żedotejporybolimniedupajęknęła.
Zaczęłamsięgłośnośmiać.
Cociętakśmieszy?
Przecieżmówiłamci,żenaTinderzesami
psychole.
Facetnaoglądałsię
Trzystusześćdziesięciupięciu
dni
imyśli,żeznalazłswojąLaurę.
Czylimaciezesobącośwspólnegozakpiłam.
Acotozakoleś,zktórymwczorajsiedziałaś?
Ankazmieniłatemat.
Mateusz.Starałamsięwypowiedziećtoimię
spokojnymtonem,żebyAnkaniezaczęłamiorganizować
ślubuiplanować,jakieimionabędąmiałynaszedzieci.
PrzyjacieltwojegoMassima,przyszedłdoklubuwtym
samymcelucoja.
Powiemci,żeniezłytyp.Fajniejszyniżtencały
Mareczekzaakcentowałamocnoostatniesłowo.
Całkiemwporządku.Miłonamsięrozmawiało
powiedziałamszczerze.
Jasne,widziałam,jaksięwniegowpatrywałaś.
Przyznajsię,żewpadłciwoko.
Przestań,Anka.Poprosturozmawialiśmy.Jeślijuż
mampewność,żeżyjesziniktniezaciągnąłciędolasu,
kończę.Muszęwkońcunapićsiękawy.
Zdzwonimysiępóźniej!Pa!