Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kaplicyniedocierałżadenodgłospoprzezdługie,puste
korytarze.Burzaustąpiła.
Wreszcieprzerwanociszę.Najpierwniedokładnie,
potemcorazwyraźniejsłyszanozbliżającesiękroki.Obcy
ludziegawędzilipółgłosemzesobą.Rozległosiękrótkie
pukanie.
Zakonnik,którywyszedłgościomnaprzeciw
doprogu,wpuściłichdopokoju.Weszlidwaj
mężczyźni.Jedenznichzwyciągniętymiramionami
podążyłkułóżku,podczasgdydrugi,zrobiwszydwakroki,
przystąpiłispojrzałbystronakonającego,zupełniebez
pozdrowieniaibezokazania,żegozna.Pierwszyupadł
przedposłaniemnakolana,ująłdłońumierającego
iuścisnąłją.
– Ojcze!zawołałwzdenerwowaniu.Wszystko
dałbymzato,gdybymcięzastałzdrowym.Powiedzmi,
żeniejestprawdąto,czegosięuwejściadowiedziałem.
Teraz,gdyprzyjechałem,przezwyciężyszchorobę.
Nieotrzymałodpowiedzi.Konającyniespojrzałnawet
napochylonątwarzmłodzieńca.Wzrokjegospoczywał
namężczyźnie,stojącymwpewnymoddaleniuodłóżka.
Oddychałszybkoidreszczwstrząsnąłjegociałem.Potem
westchnął.
– Ojcze,jesteśpodniecony.Niemawtymteżnic
dziwnego,skorogowidzisztutajprzytwymłóżku.Czy
otrzymałeśmójlist,zwiastującycinaszprzyjazd?
Próbowałemwszystkiego,aleniemogłem
gopowstrzymaćodtowarzyszeniamitutaj.
JedynymkrokiemwychyliłsięGomezzpółmroku.