Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zabawwpołudniowejczęściparku.Huśtawkilekkokołysałysię
nawietrze.Naciągnęłammocniejkapturnatwarziskierowałamsię
ścieżkąnapółnoc,przeszłamobokławek,koszynaśmieciidrzew
posadzonychwrównychodstępach.Zapuszczałamsięcorazgłębiej,
zgęstniejącejmgłypośrodkuparkuwyłoniłsięprzedemną
niewielkistaw.
Naglezapiekłomnieleweramię.Imbliżejwodypodchodziłam,tym
bardziejpaliło,miałamwrażenie,jakbymojaskórastanęła
wpłomieniach.Twarzwykrzywiłabymisięzbólu,gdybynieto,
żepobliskopółrokujużsiędotegoprzyzwyczaiłam.Wtymczasie
posłałamzpowrotemdopodziemiawięcejduszniżłącznieprzez
wszystkiewcześniejszelata,gdypracowałamjakohunterkawciąż
jednakbyłoichzamało.Wtakimtempiewciągupozostałychdwustu
dziewięćdziesięciudziewięciudninieudamisięwypełnićswojego
zadania.
Dotarłamdostawu,pośrodkuktóregoznajdowałasięmaławyspa,
iprzystanęłam.Byłozimno,mójoddechparował,awszechobecna
wilgoćprzenikałaprzezubranie.Stłumiłamdreszczeirozejrzałamsię.
Nieminęłasekunda,azmrokuwyłoniłasięjakaśpostaćiruszyła
prostonamnie.
Innekobietydostałybymożepalpitacjiserca,gdybyktośtakijak
FinnMacLeodobrałnaniekurs,alemyznaliśmysięzbytdobrze.
Nookej…Finnbyłatrakcyjny.Tylemogłamprzyznać,wkońcunie
byłamślepa.Ijakmogłobybyćinaczejmiałczarnewłosy,które
opadałymunaprzeniebieskieoczy,dotegoszkockiakcent
iwytrenowanąsylwetkętypowądlagrimhunterów.Wolałabymjednak
rzucićsięzwieżyzegarowejPałacuWestminsterskiegolubdaćsię
wciągnąćpiekielnympsomdopodziemianiżpozwolić,żebymiędzy
mnąaFinnemdoczegośdoszło.Wprawdzieregularniechodziliśmy
razemnałowy,kłóciliśmysięjednakjakbratzsiostrąidokładnie
takwyglądałynaszerelacje:byłotopołączeniewiecznegowkurzenia
zokazjonalnymichwilamisympatiiigłębokimprzekonaniem,
żezawszemożemynasiebieliczyć.
Trochęcizeszłoprzywitałmnieiobróciłwpalcachsztylet.
brońzawszenosiłprzysobie,bezwzględunato,czyszedł
napolowanie,czydopubu,żebyobejrzećmeczpiłkinożnej.Randka