Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Proszęsięnieobrazić,alekorzystanieztoalety
przeznaczonejdlaprzeciwnejpłcijestconajmniej
niestosowne.Nieuważapan?Obrzucamgowlustrze
karcącymspojrzeniem.
Jestempodobnegozdania.Jansięgapopapierowy
ręcznikiwycierastaranniedłonie.silne,męskie,
zwyraźniezaznaczonymiliniamiżyłiczarnymiwłoskami
wystającymispodbiałegomankietukoszuli.
Nibybanalnaczynnośćwycieranierąk.Tymczasem,
niewiedziećczemu,przyglądamjejsięzwyraźnym
zainteresowaniem.Drańmacholerniezgrabnepalce.
Takie,którychdotykmożeprzyprawićodreszcz.
Zwłaszczakiedysunąponagiejskórzeud,odchylają
bieliznę,zanurzająsiępomiędzygorącymifałdami,
pocierająowilgotnemiejsce...
Tętnomiprzyspiesza,czujęmrowieniewdolebrzucha.
Jezu,cojawyrabiam?!Roztaczamjakieśpopieprzone
wizje.PrzecieżtoJansztywniak!Mójgburowatyszef!
Copantuwłaściwierobi?
Powinienemzadaćpanitosamopytanie.Wyrzuca
ręcznikdokoszaiwskazujegłowąnaścianępoprawej
stronie.
Podążamwzrokiemwtamtymkierunkuizamieram.Na
wielkich,brązowych,lśniącychkaflachdostrzegamtrzy
wiszącepisuary.
Wułamkusekundyzapalamisięczerwonalampka.
Niechtoszlag!Pomyliłamkible!
Odwracamsięzażenowana,migamimojeodbicie
wlustrzeoczymamwielkieniczymodpływy
wewspomnianychpisuarach,ustarozdziawione,apoliki
różowejakMarysieńkazewsi.Brawo,Mario,tydebilko!