Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żedlaniegobyłbytożyciowyproblem.
Takdrastycznazmianazachwiałabycałymjego
światemwpasowaniesięwnowąrzeczywistość,obce
środowisko,dostosowaniedonieznanychmuludzi.
Tobyłabydlaniegoistnakatorga.Przecieżonnawetnie
jestwstaniezostaćnanocwmoimmieszkaniuisię
porządniewyspać,acodopierozaadaptowaćdonowych
warunków:nieznanebiuro,zasady,zwyczaje,godziny
pracy…Jegostarannieułożoneżycierunęłobyjakdomek
zkart.
Czujęukłuciemiędzyżebramiiwkońcuodpowiadam
Oldzenapytanie:
Trochęsiedzieliśmy.Poszłowmiaręsprawnie.
Przyglądamisiębadawczo.
Bezżadnego:„Starydziadkazałmiprzyjśćdoroboty
wWigilię.Nienawidzętegosztywnegoformalisty”?
Notak.Śmiejęsię,choćmnieuszybolą,gdy
słyszę,jakfałszywietobrzmi.Sercemikrwawinasamo
wspomnieniemojejwcześniejszejniesprawiedliwości
względemJana.Wiem,żepowinnamterazpowiedziećcoś
mocnegonajegotemat,żebywypaśćwiarygodnieprzed
Olgą,aleniemogę.Poprostuniemogę.Ajaktwoja
Wigilia?zmieniamtemat.
JaktoWigiliazrodziną:żarcie,prezenty,
Kevinsam
wdomu
,górazmywania,pasterka…zaczyna
opowiadać,odprowadzającmniedobiurka.Słucham
jednymuchem,jednakwiększośćuwagikoncentruję
nagabinecieJana.Drzwizamknięte,żaluzjezasłonięte,
pełnaseparacja.Dopierokiedypodchodzimybliżej,
dostrzegambladeświatłoprzebijającesięwmiejscu
łączeniażaluzji.Dziwne.Jestdziesięćpoósmej.Otej
porzeJanpowinienbyćjużwpołowiemusztrynaopen
space,mrożącwzrokiemswoichszeregowcówiobniżając
tymsamymtemperaturępomieszczeniaojakieś
trzydzieścistopni.
Tojesteśmyumówione?GłosOlgiwyrywamnie