Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iuśmiechnąłsięserdecznie.Stojącaobokmatkapokazywała
minamigi,żebymsięzachowywała,uśmiechnęłaczycoś.
–Niemogępowiedziećtegosamego–powiedziałam
iwyciągnęłamrękę,żebymógłniąpotrząsnąć.Miałamświadomość,
żezachowujęsiębardzoniewłaściwie,alewtamtymmomencie
uznałamzastosownepowiedziećprawdę.
Chciałam,żebybyłojasne,jakijestmójstosunekdonastępującej
właśniezmianywnaszymżyciu.
Williamniewyglądałnaobrażonego.Przytrzymałmojądłoń
dłużej,niżnależało,iodrazuzrobiłomisięnieprzyjemnie.
–Wiem,żetodlaciebiegwałtownazmiana,Noah,ale
chciałbym,żebyśsiętupoczułajakwdomu,żebyśkorzystała
zewszystkiego,comogęcidać,aleprzedewszystkim,żebyśuznała
mniezaczłonkarodziny…Kiedyś–dodał,widzącmoje
niedowierzającespojrzenie.Matkastałaobokistrzelaławemnie
piorunamizniebieskichoczu.
Byłamwstaniejedynieskinąćgłowąicofnąćsię,żebywkońcu
puściłmojąrękę.Nieczułamsięswobodniepodczasokazywania
uczuć,zwłaszczaprzezobcych.Matkawyszłazamąż–wszystkiego
najlepszego–aledlamnietenczłowieknigdyniebędzieaniojcem,
aniojczymem,anicotamsięmujeszczemożewydawać.Miałamjuż
jednegoojcainaprawdęwystarczy.
–Możeoprowadzimyciępodomu–zaproponowałzszerokim
uśmiechem,niezwracającuwaginamojąoziębłośćihumory.
–Chodźmy,Noah–matkawzięłamniepodramiętak,żenie
pozostałominicinnego,jakpowlecsięzanią.
Światławcałymdomubyłyzapalone,więcmogłamzobaczyć
wszystkieszczegółyposiadłościzbytdużejnawetdla
dwudziestoosobowejrodziny,niewspominającoczterechosobach.
Dommiałwysokiesufityzdrewnianymibelkamiiwielkieokna
wychodzącenaogród.Naśrodkusalonubyłymasywneschody,które
rozwidlałysięnadwiestronyiprowadziłynapiętro.Matkaijejmąż
oprowadzilimniepocałymdomu,poogromnymsalonieiwielkiej
kuchni,wktórejdominowałamasywnawyspa–matkanapewnobyła
niązachwycona.Wtymdomubyłowszystko:siłownia,krytybasen,
salaprzyjęćiwielkabiblioteka,którazrobiłanamnienajwiększe
wrażenie.
–Twojamamamówiła,żelubiszczytaćipisać–stwierdził
William,czymwyrwałmniezmojegooszołomienia.
–Takjaktysiąceludzi–zgasiłamgo.Denerwowałomnie,