Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Raffaellauśmiechnęłasiędomnieserdecznieoddrzwi,comnie
takżezmusiłodowykrzywieniatwarzywsposób,który
przypominałbyuśmiech–tobyłszczytuprzejmości,najakimogłem
sięzdobyćwobectejkobiety.Wgruncierzeczyniemiałemnic
przeciwkoniej.
Chociażniełączyłamniezojcemcudowna,głębokarelacja,
byłembardzozadowolony,żestworzyłwysokimur,któryoddzielał
nasodresztyświata.To,costałosięzmojąmatką,naznaczyłonas
obu,aletojabyłemdzieckiem,któremusiałopatrzeć,jakodchodzi,
nieoglądającsięzasiebie.
Odtamtejporynieufałemkobietom,niechciałemmiećzniminic
wspólnego,chybażechodziłoopójściedołóżkaalboprzelotnyflirt
naimprezie.Pocokomucoświęcej?
–Noah,widziałaśThora?–Raffaellazwróciłasiędocórki,która
opierałasięoblatiniemogłaukryćwzburzenia.
IwtedyNoahzrobiłacoś,comniezaskoczyło:podeszłakrok
wprzód,pochyliłasięizaczęławołaćpsa.
–Thor,chodźtu,chodźpiesku…–zawołaładelikatnie
iprzymilnie.Musiałemprzyznać,żeprzynajmniejbyłaodważna.Przed
momentemdrżałazestrachuprzedtymsamymzwierzęciem.
Zdziwiłemsię,żezmiejscanieposkarżyłasięmatce.
Pieszwróciłsiędoniejienergiczniezamachałogonem.Obrócił
głowęwmojąstronę,apotemznowuspojrzałnaniąizpewnością
wyczuł,żecośjestnietak.Miałemtakzaciętąminę,żenawetonsię
zorientował.
Zpodwiniętymogonemzbliżyłsiędomnieiusiadłprzymojej
nodze.Przybranasiostraspeszyłasię.
–Dobrypies–pochwaliłemgozszerokimuśmiechem.
Noahwyprostowałasię,rzuciłamiwyzywającespojrzenie
obramowanychgęstymirzęsamioczuizwróciłasiędomatki:
–Idęsiępołożyć–oświadczyłazdecydowanie.
Japostanowiłemzrobićtosamo,tylkozupełnieodwrotnie,
botegodniabyłaimprezanaplażyipowinienemsiętamzjawić.
–Jadzisiajwychodzę,nieczekajcienamnie–bardzodziwnie
czułemsię,używającliczbymnogiej.
Jużmiałemwyjśćzkuchni,aleojcieczatrzymałnas,mnieimoją
siostrzyczkę.
–Dziśidziemywczwórkęnakolację–stwierdził,patrzącprzede
wszystkimnamnie.
Jasnyszlag!