Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
igrzeczniesiedział,przyglądającsięnamzzainteresowaniem.
Twójpiessiębardzozmienił…Poszczujeszmnienimterazczy
poczekasz,wrócimyzrestauracji?sprowokowałamgo,
uśmiechającsięzfałszywąserdecznością.
Niewiem,Piegusie…Tozależyodtego,jakbędzieszsię
zachowywaćodpowiedział,poczymodwróciłsiędomnieplecami
iruszyłwstronęschodów.
Przezkilkasekundnicniemówiłamipróbowałamuspokoić
emocje.Piegusie!Nazwałmniepiegusem!Tenkoleśzdecydowanie
prosiłsięokłopoty.Itoprawdziwe.
Poszłamzanim,usiłującprzekonaćsamąsiebie,żeniewarto
zwracaćuwaginajegodocinkianispojrzenia,aninasamąjego
obecność.Byłtylkojednązwieluosób,którychniepolubięwtym
mieście,więclepiejzacząćsięprzyzwyczajać.
Gdyzeszłamnaparter,znowuuderzyłmnieprzepychtegodomu.
Byłownimcośzabytkowego,alerównocześniewydawałsię
wyrafinowanyinowoczesny.Matkajeszczeniezeszła,więc
zignorowałamosobę,któraznajdowałasięobok.Zaczęłamprzyglądać
sięzachwycającemukryształowemużyrandolowi,któryzwisał
zwysokiego,poprzecinanegobelkamisufitu.Musiałbyćzrobiony
ztysięcykryształkówwyglądającychjakzatrzymanewlociekrople
deszczumiałosięwrażenie,żechciałybyspaśćnaziemię,alezostały
zmuszonedowiecznegotrwaniawpowietrzu.
Naglenaszespojrzeniasięspotkałyizamiastodwrócićwzrok,
postanowiłamutrzymaćgotakdługo,żebytoonmusiałskapitulować.
Niechciałam,żebymyślał,żesięgoboję,niechciałam,żeby
uwierzył,żemożerobićzemną,comusiępodoba.
Aleniespuściłoczu,przeciwnie,wpatrywałsięwemnie
przenikliwieizogromnązawziętością.Gdyjużmyślałam,żedłużej
niewytrzymam,zjawiłasięmojamatkazWilliamem.
Awięcjesteśmywkompleciepowiedziałtenostatni
zszerokimuśmiechem.Janiezdradzałamoznakwesołości.
Zarezerwowałemstolikwklubie,mamnadzieję,żejesteście
głodni…dodał,poczymwrazzmojąmatkąuwieszonąujego
ramieniaruszyłwstronęwyjścia.
Matkaspojrzałanamojąsukienkęszerokootwartymioczami.
Cośtyzałożyła?wyszeptałamidoucha.
Udałam,żejejniesłyszę,iprzyspieszyłamkroku.
Nazewnątrzpowietrzebyłomiłeiorzeźwiające,awoddali
słychaćbyłofalerozbijającesięobrzeg.