Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wzruszeniem.Nienamyślopradziadku,boniebyło
midanegopoznać,aleprzezsamfakt,żesklepdziałał
jużtrzeciepokolenie.Moimzdaniemtonaprawdęcoś.
Mieściłsięwdrewnianym,jednopiętrowymbudynku.
Naokomógłmiećokołotrzydziestulat,miejscami
wyglądałnawięcej.Zaszybamibyłowidaćwnętrze
szczelniewypełnioneksiążkami.
Pierwotnie,czylijeszczewTaishō1,mieściłasięprzy
Suzuran-dōri,aletamtenbudynekoczywiścienie
przetrwałdodzisiaj.Możnapowiedzieć,żetentutaj
toAntykwariatMorisakiII.
Aha…
No,śmiało,śmiało.Wujekniemalwyrwałmizręki
bagażeizaprosiłdośrodka.
Natychmiastuderzyłmniezatęchłyzapachstarego
papieru.
Aleczućpleśnią…mruknęłambezzastanowienia.
Wolałbym:„Powietrzewilgotneniczymoporanku
poulewnymdeszczu”poprawiłmnieześmiechem.
Książkiwypełniałykażdyskrawekprzestrzeni.Wszystko
wtymciemnym,małympomieszczeniunaokołoosiem
mat2byłoprzesiąknięteaurąlatsiedemdziesiątych.
Naustawionychwrównychodstępachregałachstały
ściśniętewydaniakieszonkoweitwardeoprawy,adzieła
zebraneiinnedużeformatywstosachpodścianami.
Zaniewielkąladązkasątakżepiętrzyłysięksiążki.Nie
miałamwątpliwościwrazietrzęsieniaziemiwszystkie
runąjaklawinaipogrzebiąmniepodsobą.
Ileegzemplarzytujest?zapytałamtrochęzbita
ztropu.
Niechsięzastanowię…Jakieśsześćtysięcy,takmniej
więcej.
Sześćtysięcy?!pisnęłamzezdumienia.