Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozciągałsiępięknywidoknarozświetloneneonami
miasto.
ZHideakim,trzylatastarszymodemnie,pracowaliśmy
wtejsamejfirmie.Wzdychałamdoniegopokryjomu
odpierwszegodnia.Niemusiałnawetrobićnic
szczególnegosercepodskakiwałomiwpiersijak
natrampoliniezasprawąsamejjegoobecności.Dlatego
teżtamtegowieczoru,gdypodługiejprzerwie
spotkaliśmysięwreszciewedwoje,popijałamwino
wdoskonałymhumorze.
Doczasu.
Słucham?zapytałambeznamysłu.
Myślałam,żesięprzesłyszałam,aleonpowtórzył
zupełnieniewzruszony:
No,ślubbiorę.Wprzyszłymroku.
Alezkim?
Zmojądziewczyną.
Żeco?Przechyliłamgłowęwpytającymgeście.
Czyli?
Jakodpowiedział?Otóżbezśladuzażenowaniapodał
imiękobietyzinnegodziałunaszejfirmy.Zaczęłapracę
wtymsamymczasiecoja,alenatymkończyłysię
podobieństwabyłatakurocza,żenawetjasama
najchętniejprzytuliłabymzcałychsił,aprzecieżnie
jestemfacetem.
Wporównaniuwypadałamconajmniejbladonależę
dotychraczejwyższychimamprzeciętnąurodę.Nie
potrafiłamzrozumieć,conimkierowało.Pocobrałsię
zamnie,skorochodziłjużzdziewczynąjakzobrazka?
Okazałosię,żebyłzniąoddwóchipółroku.Czyli
dłużejniżzemną.Oczywiścieniewiedziałam,
żemakogośjeszcze,niczegoniepodejrzewałamtaka
myślnigdynieprzyszłaminawetdogłowy.Owszem,