Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zjejmlekiemniewyssałemtakżektóregośzjej
haniebnychnałogów,aleprzyszłośćpokazała,żebyły
toobawynieuzasadnione:nigdyniczegonieukradłem
jaknarazie!
Mojepierwszemuzyczneprzeżyciakształtowało
posępne,płaczliwezawodzeniesetekfabrycznychsyren
budzącychrobotnikówoszóstejrano,gdymiastospowite
byłojeszczewciemność.Wkrótcejednakzacząłem
spożywaćznacznieprzyjemniejsząmuzycznąstrawę:
napodwórzunaszejkamienicypojawialisięCyganie,
którzyśpiewaliitańczylizeswymipoprzebieranymi
małpkami,aczłowiekorkiestraprzygrywał
imnadziwnychinstrumentach.Dotegodochodziły
jeszczemonotonnenawoływaniażydowskichhandlarzy
starzyzną,rosyjskichsprzedawcówlodów,atakże
polskichwieśniaczek,śpiewniezachwalających
przyniesionejaja,warzywaiowoce.Uwielbiałem
tedźwięki,achoćżadnasiłaniemogłamnieskłonić
dowypowiedzeniachoćbyjednegosłowa,zawszegotów
byłemśpiewać,araczejnaśladowaćgłosemwszystkie
zasłyszanedźwięki,counaswdomubudziłoistną
sensację.Sensacjatarychłojednakprzerodziłasię
wswoistysport:wszyscyusiłowaliuczyćmniejakichś
piosenek.Wtensposóbnauczyłemsięrozróżniaćludzi
wedługkojarzącychmisięznimimelodii.
Ktocidałciastko?zapytywałamniemama.
A-a-a-a-a-aśpiewałemwodpowiedzi,amatka
zzadowoleniemkiwałagłową:
Aha,rozumiem,tociociaLucia…
Kiedyzaśchciałem,abydanomikawałekświątecznego
mazurka,śpiewałemjakąśznanąmelodięmazurkową.
Przezmniejwięcejdwalatabawiłamnietarolapapugi
wludzkimciele,wreszciepewnedoniosłewydarzenie