Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NastępnegorankaDanyalwymknąłsięzdomuKanziegobladymświtem.Wmałymplecaku
miałsmukły,zatkanykorkiemdzbanekzwodąicienkąkromkęchleba,wktórązawinął
daktyle,siekaneorzechyisłodkiser.Starczyłoteżmiejscanapudełkoołówkówipapier,
którychużywałdoszybkichszkiców.
Dziśniepotrzebowałnicwięcej.
Szedłznajomymiulicami,pełenulgi,żeludziejeszczeniewstali.Dorastałtutajinadal
kochałuczucie,jakiebudziławnimziemiawtejczęściWizji.Alewcześniezorientowałsię,
żeniejesttakijakresztatutejszychludzi,żeniejesttakijakjegorodzicealbostarsza
siostra,aninawetjakmłodziludziepowoływanidoświątyńiżyciaduchowego.Był
szamanem,głosemświata.Niedokońcaczłowiekiemamożekimświęcejniżczłowiek.
Tacyjakonpojawialisiętylkocokilkapokoleńitylkowniektórychrodach.
Posiadanieszamanawrodzinieuważanozabłogosławieństwo,alewieleosóbuważało,
żetakimkrewnymlepiejcieszyćsięnaodległość.
Nienapełniajkieszenismutkiem
,napomniałsięwmyślach.
Napiłsięizmieniłkierunek,żebynalaćwodydodzbanaprzystudninarynku.
Mieszkańcyzaczęlijużwychodzićnaulice;otwieralistraganyiukładalitowary.Niedługo
rynekbędziepełenludzi.
Kiedyszedłkustudni,czułnasobietaksującespojrzenia,jakimiobrzucałygoniektóre
kobietypókiniespojrzałymuwtwarz,woczy.Wtedynaichobliczachpojawiałysięwstyd
iobawa,inadzieja,żenicniezauważył.Wkońcuodwracałygłowy.
To,czegopragnieciało,niezawszejesttym,czegopragnieserce
,powiedziałkiedyśjego
mentorFarzeen.
Nawetjaknaszamanamaszniezwykłeoczy.Kiedykobietapowieci,
jakiegokoloru,będzieszwiedział,żewidziczłowieka,anietylkotwójzwiązek
zeświatem.
Mogęciwczymśpomóc,szamanie?
Głosmężczyznybyłserdeczny,alewjegobrązowychoczachczaiłasiętroska.
Danyalstłumiłwestchnienie.Szamanrezygnujezeswegoimienia,kiedywkładabiałą
suknię.Aledziśniezałożyłbiałejszaty,dziśniepracowałjakogłosświata.Tymczasemdla
większościludziniemiałotoznaczenia,nawetdlaczłowieka,zktórymjakochłopiecchodził
doszkoły.
Chcętylkonapełnićdzbanekwodąodparł.
Pomogęci.
Niepotrzebowałpomocy,alepozwolił,żebymężczyznawyciągnąłwiadrozwodą
zestudniinapełniłmudzbanek.
Dziękujębardzopowiedział,zamykającnaczyniekorkiem.Aponieważwiedział,
żemożetomiećznaczenie,dodał:Niechtwojesercepodróżujebezbagażu.
Dziękuję.Mężczyznapoczerwieniałzradości.Izulgi.Tesłowa,wypowiedzianeprzez
szamana,byłybłogosławieństwem,któresłyszałświat.
Danyalwłożyłdzbanekdoplecaka,narzuciłpaseknajednoramię,poczymprzeszedł
przezrynekiruszyłwąskądróżkąnazachód,przezlasipola.Kilkamildalejznajdowałsię
most,azanimwielkiedrzewo.Mógłusiąśćwjegocieniuicieszyćsięprostymposiłkiem.
Chciałpodróżować,potrzebowałpodróży.Pragnąłspędzićtrochęczasugdzieś,gdzie
mógłbyćpoprostusobą.Danyalem,anieszamanem.Iznaleźćkogoś,ktopomógłby
muzrozumieć,dlaczegoodkilkutygodniprzezcałyczasmawrażenie,itocorazsilniejsze,
żektośgoobserwuje,wciążgowyczuwapoprzezjegopołączeniezEfemerą.Niebyłtozły
umysł,aleniebyłrównieżobojętny.Anidobrotliwy.Byłytakiedni,kiedyzaczynałwątpić,
czytouczuciejestprawdziwe;zastanawiałsię,czytoniejegoumysłsięrozpada.
TylkoFarzeenwiedziałotym,żeDanyalniepokoisięoswojezdrowiepsychiczne
istabilnośćemocjonalną.Towłaśnieztegopowodustarymentorzałatwiłmuroczne
zwolnieniezwszystkichobowiązków.
Wkrótcezobaczyłmost,któryspinałdwabrzegistrumienia,azanimwielkiedrzewo,pod
którymplanowałodpocząć.Poczuł,jakburczymuwbrzuchu.Zaśmiałsiępodnosem
iwydłużyłkrok.
Alewpołowiemostuprzestałsięśmiać.Światłoprzygasło,apowietrzezkażdymkrokiem
stawałosięchłodniejsze.Drzewozaczęłosięrozpływać,wreszcieznikłozupełnie.Wtedy
usłyszałszept:
nietwój
Niepewnie,niebardzowierzącwto,cousłyszał,Danyalzrobiłkolejnedwakroki
pomoście.