Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pomocnicyZhahar.Zamiastzamknąćczyodesłać,strażnikkazałprzydzielićjejpokój,
wyżywienieidrobnewynagrodzenieniebyłatakdokońcapacjentką,aleuznano,żenie
możesamaopuszczaćAzylu.
Tobyłosześćmiesięcytemu.Kobrahnieopowiadałaoswojejprzeszłości,ale
nawszystkichmężczyznzatrudnionychwAzylupatrzyłazpodejrzliwościągraniczącą
znienawiściąiwszystkichbezwyjątkunazywałaChayneimieniemmężczyzny,który
skrzywdził.
ZhaharbezsłowapodzieliłachlebioddałapołowęKobrah.Kiedybyłazdenerwowana,
niechciałajeść,aniepewnośćzwiązanazprzybyciemnowegostrażnikasprawiła,
żewszyscychodzilipodminowani.
Gdzieśtybyła?spytałaKobrah.Oncięszukał.Rozmawiałjużzewszystkimiinnymi
opiekunami.Alenieotymchciałamztobąporozmawiać.
ZhaharusłyszaławgłosieKobrahstrach.Widziała,jaktrzęsąjejsięręce.Niemiała
jednakpewności,czypowódjednejidrugiejreakcjibyłtensamszczególniegdy
zobaczyła,jakłapczywiedziewczynawgryzasięwkanapkę.
WówczasdrzwiotworzyłysięponownieidopokojuwszedłnowystrażnikAzylu.
Zhaharprzełknęłapospieszniekęschleba,omalsięniedławiąc.
Wszyscymogliubieraćsięwbiałespodnieibiałeluźnekoszulebezkołnierza,aledługie
białeszatynosiłatylkojednagrupaspołeczna.
Nowystrażnikbyłszamanem?
TyjesteśZhahar?spytał,awjegogłosiesłychaćbyłopieśńgórskiegostrumienia
iszepttrawywlecie.Choćjegociemnewłosyprzyprószyłasiwizna,twarzmiałpozbawioną
zmarszczek,trudnowięcbyłochoćbywprzybliżeniuokreślićjegowiek.Miałteż
najpiękniejszeoczy,jakieZhaharwidziaławżyciu.
Kobrahtrąciłałokciem,sygnalizując,żenieodpowiedziałanapytanieaktośtakijak
szamanniepowinienprzyglądaćsięjejzbytuważnie.
Tak,strażnikuodparła.JestemZhahar.
Popatrzyłnachleb,apotemznówprostowjejoczy.
Czyceniszswojąpracę?spytał.
Pragnęutrzymać.
Nieotozapytałem.
Jegouśmiechbyłłagodny,alebyłwnimżalidecyzja.
PrzepraszamzaspóźnieniezaczęłatłumaczyćZhahar.Mojasiostraotrzymałazłe
wieściibyładziśranobardzozdenerwowana,ajapocieszałamokilkaminutzadługo…
Achtak.Szamanwyciągnąłrękęidotknąłjejramienia.Tobyłotylkomuśnięcie,ale
poczułaciepłotegodotyku.Czytwojasiostrapotrzebujemiećciędzisiajprzysobie?
Współczucie.Zrozumienie.Prawdziwatroska.
Nie,proszępana.Jestprzyniejterazmojadrugasiostra.Awieczorembędziemyprzy
niejobie.Niebyłototakdokońcakłamstwo.Wkońcunaprawdębędąrazemdziś
wieczorem.Tesłowapoprostunieoddawałyoczywistegofaktu,żejejsiostryzawsze
razem.
SzamankiwnąłgłowąizwróciłwzroknaKobrah.
Tyjesteśpomocnicą?
Tak.ZwyklepracujęzZhahar,strażniku.
Poruszyłsięniespokojnie.
Strażniktomójoficjalnytytuł,używanywrelacjachzinnymiurzędnikami.Powtórzę
wamterazto,copowiedziałeminnymopiekunomipomocnikom:kiedyrozmawiamy
prywatnie,jakwtejchwili,możeciezwracaćsiędomniepoimieniu.MamnaimięDanyal.
TamgestemzakreśliłterenAzylunazywajciemnieszamanem.Więcniezamierzałjej
zwolnić.Świadomość,żenadalbędziemiałapracę,sprawiła,żeZhaharnachwilęzakręciło
sięwgłowie.Cooczywiścieszamanodrazuzauważył,ponieważszamanizauważają
wszystko.
Błagam
,
niechmojatajemnicapozostanietajemnicą,
pomyślałaZhahar
.
Przerwij,proszę,swójpostpowiedziałDanyal,uśmiechającsięprzepraszająco.Wiem,
żemaszdziśpowóddozmartwienia,alejamuszędawaćprzykład.Wszyscyotrzymalijuż
zajęcie.Zostałotylkojednozadanie.Niestetytociężka,brudnapraca.Spotkajmysię
nazewnątrzzadziesięćminut.
Gdywyszedłzpokoju,ZhaharspojrzałanatunikęSholehiwestchnęła.
Myślisz,żenaprawdępozwoliłinnympomocnikommówićdosiebiepoimieniu?
spytałaKobrah.
Nie.Zhaharugryzłachleb.Zapewnebędziepotembolałbrzuch,alepotrzebowała
jedzenia,jeślimaciężkopracowaćprzezcałydzień.Zresztąwątpię,żebypomocnicybyli
obecni,kiedyrozmawiałzopiekunami.Comichciałaśpowiedzieć?