Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
LeewszedłzaSebastianemnamoststacjonarnyłączącyWyspęweMglezresztą
Sanktuarium.Kilkamiesięcytemuwzasadzieniemożnasiębyłotudostać.Wciążniebyło
tołatwe–pilnowałategosamaEfemera–alerodzinaikilkoroprzyjaciółmogłoodwiedzać
GloriannęBelladonnęwmiejscu,którenazywaładomem.
–Mogliśmysiętudostaćnamojejwyspie–stwierdziłLeenadąsanymtonem.Jegomała
wyspazawszeznajdowałasięwpobliżu.Byłtoniewielkikawałekświata,któryLeepotrafił
nakładaćnainnekrajobrazy−zarównomroczne,jakidzienne.Leebyłmostowym,tworzył
połączeniapomiędzyrozbitymifragmentamiświata,ajegopracaczasamikazała
muzapuszczaćsięwodległe–iniebezpieczne–miejsca.Aledziękitejwyspie,
zakotwiczonejwSanktuarium,miałpewność,żebezwzględunawszystkozawszeznajduje
sięzaledwieokrokoddomu.
–Mogliśmysiętudostaćnatwojejwyspie–zgodziłsięSebastian.–Izrobilibyśmytak,
gdybymtojatowarzyszyłcipodczastejwizyty.Aleponieważtotytowarzyszyszmnie,
skorzystamyzmostu.
–Jaksobiechcesz.
Leezrobiłkilkakrokówwstronępiętrowegodomuzkamienia,wktórymGlorianna
mieszkałaterazzMichaelem.Potemzatrzymałsięipotarłlewąrękę.Michaelzłamał
mująpodczasbójki,którawybuchła,gdypróbowałpowstrzymaćczłonkówrodzinyprzed
przejściemdotegookropnegokrajobrazustworzonegoprzezGloriannę,żebyuwięzić
ZjadaczaŚwiata.Wszyscywybaczylijużczarodziejowirolę,jakąodegrałwtworzeniutej
klatki–szczególnieżeznalazłsposóbnasprowadzenieGloriannyzpowrotem–aleLee,
zawszekiedyodwiedzałWyspęweMgle,czułbólręki.Niepotrafiłpowiedzieć,czyboli
gozrośniętakość,czymożebólmajakiśzwiązekzczłowiekiem,którymujązłamał.
–Stądniewidaćjeszczeczysąwdomu–zauważyłSebastian.
–Agdziemielibybyć?–spytałLeezgoryczą.–Gloriannanieopuściłatejwyspyod…
swojegopowrotu.
–Tobyłozaledwiekilkatygodnitemu–powiedziałSebastiancicho.–Niewiemy,
coprzeżyła,kiedyprzebywaławtamtymmiejscu.−
Ajeśliczarodziejmiałracjęistałasię
potworem,któregoobawiasięsamoZło?Myteżniemamypojęcia,czegosiętam
dopuściła
,pomyślałLee.–Onapotrzebujeczasu,żebydojśćdosiebie–tłumaczył
Sebastian.−Żebysięuleczyć.
–Naprawdęmyślisz,żesięuleczy?–Leepraktyczniewyplułtesłowa.–Dlaciebietotylko
przytulankiibuziaczki,prawda?CzęśćGloriannywróciła.Czyżniejesteśmybohaterami?
Sebastianzacisnąłprawąpięść,przypominającwtensposóbLee,żeobecnie
madodyspozycjimocczarowników,któradrzemaławnimażdoubiegłegoroku.Teninkub
mógłjąwykorzystaćznaprawdęzabójczymefektem.
–Jaksobiechcesz–powiedziałSebastian,ruszającznówwstronędomu.–Alejeśli
zpowodunaszejdyskusjiwogrodachGloriannypojawiąsięchwastyalbokamienie,sam
jeposprzątasz.
Leeskierowałsiękuotoczonemumuremogrodowi,wktórymmieściłysiękrajobrazy
Glorianny−kawałkiświata,równoważonezapomocąrezonansujejserca.Sebastian
tymczasemskręciłdopiaskownicy,jakGloriannanazywałaterenzabawzEfemerą.Rad
nierad,Leezawróciłiposzedłzanim.
Piaskownicabyłatodrewniana,wysokadopołowyłydkiskrzynia,mniejwięcejwielkości
małżeńskiegołoża,wypełnionapiaskiem.Przylegaładoniejdrugaskrzynia,opołowę
krótszaiwypełnionażwirem.Wśrodkustałaławka.Gloriannastworzyłatomiejscedla
Efemery,żebyświatmógłsiętambawićbezżadnychkonsekwencjidlakrajobrazów,
wktórychżyliludzie.TowłaśnietenplaczabawSebastianiMichaelwykorzystali,
bydotrzećdoBelladonny.
Michaelklęczałnajednymkolaniewskrzynizeżwirem,ajegotwarzosłaniałprzed
letnimsłońcembezkształtnybrązowykapelusz.Możespoddużegorondaniezauważył
przybyszy,aleLeepodejrzewał,żeraczejbyłzbytskupionynarzeczachznajdującychsię
wskrzynizpiaskiem.
–Och,dajspokój,dzikiedziecko.Jużwystarczy.Nietomiałemnamyśli.Przestań
mijeprzynosić…