Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wściekle.–Przecieżciętuprzyniosłem!Lepiejbyłozostawićcię
nachodniku!Mamważnespotkanie,aprzezciebiesięspóźnię!
–Hej,hej,kochani–wtrąciłasięAbbie,amyjednocześnie
spojrzeliśmywjejkierunku,nagleprzypominającsobieojejistnieniu.
–Mamwaszostawićsamych?
–Nie!–odpowiedzieliśmychórem.
–Ajamyślę,żewamprzeszkadzam.Ztejmąkibędziechleb,oj,
będzie.Jużwiórylecą,acodopierobędziewsypialni.–Zaśmiałasię,
kiwającgłowązzadowoleniem.–Idobrze,bochłopbardzobysię
namtuprzydał.
–Abbie,naBoga!–Niewytrzymałam.–Ostudźswojezapędy.
Toprzygodnypieszy,nawetnieznamjegoimienia.
–Duncan.MamnaimięDuncan–wtrąciłblondyn.
–Duncan.Jakromantycznie.Noina„d”.JakMrDarcy.Toznak!
–Abbieklasnęławdłonie.
Miałamochotęjąwalnąć.Nawidokprzystojnegofacetacałkiem
straciłarozum.Wychodziłyśmynadesperatkiszukającemiłości
wksiążkachinagabującenieznajomych.
–OnniemanicwspólnegozMrDarcym–warknęłam.
–Iniechciałbymmieć–oznajmiłzewzgardą.–Jestem
racjonalistąibiznesmenem.Niemamczasunapodobnepierdoły.
Aterazwybaczcie,aleczekamnieważnespotkaniesłużbowe.
Chciałruszyćdodrzwi,alemojaprzyjaciółkastanęła
munadrodze.
–Nie,nie,nie.–Pogroziłamupalcem.–Nigdzienieidziesz,
przystojniaczku.Jeszczeztobąnieskończyłyśmy.
–Abbie…–jęknęłam.Jużzaczęłamsięcieszyć,żepozbędęsię
natrętazkawiarni,aonaopóźniałatenproces.
–Chceciemnietuprzetrzymywać,byrealizowaćzemnąswoje
wyuzdanefantazje?–zażartował.