Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wezwaligo...bogowie.
Maddoxpotknąłsię,zszokuzaniewidziałnamoment.
–Cotakiego?!–Zpewnościąsięprzesłyszał,jaknic,
takmusiałobyć.
–Bogowiegowezwali–powtórzyłTorin.
OddniaśmierciPandoryjakbyprzestaliistniećdla
Greków.
–Czegochcieli?Dlaczegodopieroterazdowiadujęsię
otym?
–Popierwsze,niktniewie.Oglądaliśmyfilm.Aeron
naglesięwyprostował,twarzmuzmartwiała,jakbyjuż
pożegnałsięzciałem,pochwiliwrócił,żetakpowiem,
dosiebie,ioznajmił,żezostałwezwany.Zanim
ktokolwiekzdążyłzareagować,jużgoniebyło.
Podrugie,gdypróbowałemcipowiedzieć,
tousłyszałem,żebymniezawracałcigłowy.
Odezwałsiętikpodokiem.
–Mimowszystkopowinieneśbyłmipowiedzieć.
–Ioberwaćciężarkiemwłeb?Dajspokój.Noszę
wsobieZarazę,nieGłupotę.
Tojakieś...jakieś...Maddoxwolałniezastanawiaćsię
co,alemózgitakpracował.CzasamiAeron,strażnik
Gniewu,traciłkontrolęnaddemonem,wpadałwdziką
furięidoświadczałśmiertelnychzapopełnione
iniepopełnionegrzechy.Czyżbydostałdrugąkarę,jak
Maddoxprzedwiekami?
–Jeśliniewróciwtakiejkondycji,wjakiejgostąd
zabrali,samdelegujęsiędoniebiosizgładzękażdego
boga,którynawiniemisiępodrękę.
–Maszwoczachkrwawebłyski–mitygowałgoTorin.
–Wszyscyjesteśmyoszołomieni,aleAeronniedługo