Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pojawiłsięrozmytyczerwonykształt,spytałdla
pewności:Człowiek?
Niemawątpliwości.
Kobieta,facet?
Chybakobieta.Wkażdymraziektośniezbytwysoki,
drobny.
Ktoodważyłsiępodejśćpodtwierdzęwśrodkunocy?
Nawetwdzieńniktsięniekwapiłczytozlęku,czy
przezrespekt,tegoMaddoxniepotrafiłpowiedzieć,ale
napalcachmógłpoliczyćtych,którzyztakichczy
innychpowodówpojawialisiętuprzezminionyrok:
dostawcy,kobietyszukająceseksu,ciekawewszystkiego
dzieciaki.
KochankaParysa?
MożliwemruknąłTorin.Chybaże...
Chybażeco...?
Chyba,żetoŁowca.Ściślejmówiąc,Przynęta.
Wygłupiaszsię.Maddoxzacisnąłusta.
Niewygłupiamsię.Pomyśltylko,dostawcyzawsze
cośniosą,panienkiParysaidąprostodobramy,atama
pusteręce,krążywśróddrzew,zatrzymujesię,pochyla,
jakbypodkładałaładunkiwybuchowealboinstalowała
kamerki.
Sammówisz,żemapusteręce...
Kameryiładunkimożnaschowaćwkieszeniach.
Potarłkark.Łowcynienękalinasodgreckich
czasów.
Możenasszukali,ciągleszukali,zpokolenia
napokolenie,iwreszcieznaleźli.
Nagłyskurczstrachuwżołądku.NajpierwAeron,
terazniezapowiedzianygość.Zwykłyzbieg