Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ipofrunąć?
Wiedziałajednak,żenawetjeślijejsięnieuda,itak
niebędzieżałować.Nieprzygotowałasię,nie
zaplanowaławyprawyjaknależy,alemusiała
spróbować.Przyszłabytuchoćbynagoiboso,nicjejnie
mogłopowstrzymać.Walczyławszakoszansęnapowrót
donormalnegożycia.
Fakt,żemogłapomagaćludziom,czyniącużytek
zeswojego–niechgocholera–„daru”,wieledlaniej
znaczył,alepłaciłazbytwysokącenę.Przecieżbędzie
mogłapomagaćnadal,winnysposób,nienarażającsię
nakatusze.Kiedygłosyumilkną,napewnocośwymyśli.
Jużteraztechnikioddechoweimedytacjeprzynosiły
chwilespokoju,pozwalałynawyciszeniesię.
Ruszyładalej.
–
Ökitt.Tudomӧk.
Sątutaj.Wiem,żesą,przetłumaczyłamachinalnie.
Apoteminnygłos:
–Jesteśśliczna,wiesz?
–Dziękuję–mruknęłaznadzieją,żejejgłoszagłuszy
inne.Nicztego.Wdech,wydech.
Gdytakwspinałasiękrokpokroku,docierałydoniej
kolejnestrzępyzdańzróżnychczasów.Niektóre
wypowiadanepowęgiersku,innepoangielsku,
tworzyłychaotycznezbitki.
–Pieśćmnie,pieść.Otak,tutaj.
–
Bárholasénkardom?Ennemtudomholvan.
–Jeszczejedenpocałunekizapomnęonim.Chcę
jeszczejednegopocałunku.
Ashlynprzedzierałasięprzezzarośla,potykała
okamienieigałęzie.Słowazlewałysięzsobą,huczały