Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ashlynzapomniałaostrachu.Czytenolbrzymmógł
byćdemonem,skoroprzynosiłzsobątakąciszę?
Demonyzadawałyludziommęki,nieniosłyspokoju.
Byłbyaniołemmiłosierdzia,jaksądzilitutejsiludzie?
Przymknęłaoczy,rozkoszującsięspokojem,zapadała
wbłogostan.
Kobieta?Wgłosieaniołazabrzmiałozdziwienie.
Ciii.Upajałasięciszą.Nawetwswoimdomu
wKaroliniePółnocnej,przyktóregowznoszeniu
robotnicymielizakazrozmawianiaponadpotrzebę,
słyszałajakieśszeptyidącezprzeszłości.Nicniemów.
Cieszsięciszą.
Śmieszminakazywaćmilczenie?odezwałsię
podłuższejchwili,jeszczebardziejzaskoczony,zły
nawet.
Ciąglegadasz.Zacisnęłausta.Aniołczynie,nie
powinnazwracaćmuuwagi.Pomijającjużwszystko
inne,niechciałagorozzłościć.Podarowałjejciszę.
Iciepło.Dopieroterazuświadomiłasobie,żeziąbnie
przenikajużciała.
Powoliuniosłapowieki.
Zobaczyłajegotwarztużprzyswojej,czuła
napoliczkujegooddech.Skóralśniławświetle
księżycanieziemskimwręczblaskiem.Twarderysy,
wydatny,prostynos,kruczoczarnebrwi,długierzęsy.
Wpijałwniądrapieżnespojrzenie,którezdawałosię
ostrzegać:„Mogęzabićkażdego,bezwahania,bez
chwilinamysłu”.
Demon.Nie,żadendemon,ustaliłatojużsama
zsobą.Dałjejprzecieżciszę.Niebyłwięcdemonem,
aleaniołemteżnie.Pięknyiniebezpieczny.Ktoś,kto