Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wpółdrogiikiwnęłananiegopalcem.Podszedł,jakby
przyciągałagoniewidzialnasiła,którejniepotrafiłsię
oprzeć.
StanąłprzedAnyą.Metrosiemdziesiąticośsamych
muskułów.Wcielenieniebezpieczeństwa.Czysta
pokusa.
Uśmiechnęłasię.
Wreszciemamokazjęciępoznać,Kwiatku.
Niedającmuczasunaodpowiedź,wraziławdzięcznie
biodromiędzyjegoudaiobróciłasięplecami.Błękitny
gorseciktrzymałsięnacienkichtasiemkach,
aspódniczkaodsłaniałagórnypasekstringów.Proszę
bardzo...
Mężczyźni,całkiemśmiertelniimniejśmiertelni,
zwykletraciligłowę,widząccoś,czegowidziećnie
powinni.
Lucienwciągnąłpowietrzeześwistem.
Tojużjakiśpostęp.Uśmiechnęłasięszerzej.
Uniosławysokodłonie,zatopiłajeleniwiewmasie
jasnychjakdelikatnypromyksłońcawłosów.
Przesunęłaporamionach,pobiodrach,wyobrażając
sobie,żetodłonieLuciena.
Czemumniezawołałaś,kobieto?Spokojnyton,jak
przystałonawdrożonegododyscyplinywojownika.
Jegogłosbyłbardziejpodniecającyniżdotknięcie
jakiegolwiekinnegofaceta.
Chcęztobązatańczyćrzuciłaprzezramię,powoli
zakręcającbiodrami.Tozbrodnia?
Owszemodparowałnatychmiast.
Todobrze.Lubięłamaćprawo.
Popełnejzakłopotaniachwilimilczeniapadło