Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dozrozumienia,żeniezamierzagopowstrzymywać.
–Idź.Bądźostrożny.
Bogowie,jakbardzoGideonkochałswoichprzyjaciół.
Wspieraligobezwzględunawszystko,wspierali
gozawsze.
–Wyglądaszjakkot,którydopadłśmietanki.–Strider
pokręciłgłową.–Niepodobamisięto.Niewiesz,
wcosiępakujesz,prawda?
Możeinie,tyleżeoddawnaniczegotakmocnonie
pragnął.Zapewnepowinienpodejśćdosprawy
ostrożniej.Wkońcukumpelwytknąłmugłupotę...
–Wcaleciniepokazujęwmyślachśrodkowegopalca.
–Wiem,wiem.Pokazujeszmikciukimówisz,
żejestemnumerjeden.–GdyStriderujrzałnatwarzy
kumplagrymaspodobnydouśmiechu,dodał:–Cztery
dni.Potemzaczynamcięszukać.
Gideonposłałmubuziaka.
Striderprzewróciłoczami.
–Chciałbyś,co?Posłuchaj,będęsięmodlił,żebyś
szczęśliwiedonaswrócił.Zdziewczyną,zżywą
dziewczyną.Iżebypowiedziałaci,cochceszusłyszeć.
Iżebyśdostał,cochcesz,apotemzapomniałoniejjak
owszystkichinnychpannach.
Okej.Długamodlitwa,pomyślałGideon.
–Niedzięki.Naprawdę.Odkiedytoniejesteś
księdzem?Iodkiedytobogowienielubiąspełniać
naszychbłagań?–Stridernigdywcześniejnietracił
czasunamodlitwę,abogowiewprostprzepadali
zaignorowaniempróśb.
Chociażnie,poprawiłsięwduchu.Kronos,nowo
koronowanykróliTytanzarazem,uwielbiał