Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przynajmniejniemusisięjużmartwić,żeucieknie.
Gdyspała,porozmieszczałczujnikiwcałympokoju
izałożyłpodsłuchnatelefon.JeśliScarletczegoś
spróbuje,natychmiastsięotymdowie.Aprędzejczy
późniejspróbuje.Niepowstrzymasię.Walkależała
wjejnaturze.
Iniewymowniegodrażniła.
Nibyjakmiałsięobchodzićzkobietą,któradobierała
sobienazwiskowzależnościodtego,najakiegofaceta
aktualnieleciała?Fajnie,żeleciałateżnababeczki.
Hm,seksowne.Alenafacetów?O,nie.Zwłaszczajeśli
istniałaopcja,żektóryśmógłzaliczyć.Niezgodzisię
nato,przynajmniejdopókiniezałatwiąswoichspraw.
Wiedział,jakchciałbyjezałatwić.Najlepiejciało
dociała.Całymsobąpragnąłwejśćdoniejpodprysznic
isprawdzić,jaksmakujeScarlet,nieprysznic.
Apotem,otak,zanurzysięwnią,aonapociągnie
gozawłosyiprzeoraplecy.Opleciegonogamiimocno
przyciśnie.Wyszepcejegoimięipoprosiojeszcze.
Gidzio,dyndającymiędzynogamiulubionywyrostek
dużegoGideona,jęknąłztęsknoty,ajegokumple,
krąglibliźniacy,zamyślilisięnadstraconąokazją,
niepomnipotencjalnychkonsekwencji.
Niemaopcji,panowie,przynajmniejjeszczenieteraz,
mitygowałichGideon.Scarletopierałamusięsilniej,
niżzakładał.Nieto,żebysiętakbardzostarał,ale
możetoilepiej.Stridersłusznieprzypomniał,
żezłaknienikrwiŁowcywBudapeszcie.Odkiedy
nauczylisiępętaćzwykłychludzidemonami,moglijuż
zabijaćWładców,ścigaliwięcichzwyjątkową
brutalnościąikonsekwencją.GdybyGideonuwiódł