Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niestety,śmierćichaosbyłyznaczniebezpieczniejszymi
temataminiżmałżonek.Nocą,gdyniespała,apodczas
każdejdobytrwałotojakieśdwanaściegodzin,toona
pociągałazasznurki.Mogławezwaćciemność
izgromadzićwniejuporczywekrzyki.Demonpotrafił
zmusićjądodziałania,aonaczęstomuulegała.Praca
nazmianytoukładbardzofair.Koszmarlubiłnanią
naciskać:Wystraszgo...taniechwrzaśnie...Itakdalej.
Tymrazemjednak,odziwo,siedziałpodejrzanie
zadowolony.
–Opuściliśmylochy–oświadczyłKoszmar,ogarniając
wzrokiemotoczenie,zanimScarletzrozumiała,gdzie
sięznajduje.
Aha.Notonicdziwnego.Zmarszczyłabrwi.Okej...
togdzie,dodiabła,jest?
Tkwiłazamkniętawlochuodkilkutygodni,
wprzestrzeniograniczonejkamiennymiścianami
iżelaznąkratą.Zinnychcelnieustanniedochodziłyjęki
bólu.Zdążyłasięprzyzwyczaićdoostrych,gryzących
zapachów.
Ateraz,proszę,całkowitaodmiana:kwiecistatapeta
naścianie,ciemneaksamitnezasłonykryjące
wykuszoweokna,nadłóżkiempołyskującyfioletowy
żyrandolwkształciewinnegogrona.Asamołóżko
–objęłajewzrokiem–wielkie,zniebieskąpościelą
iręcznierzeźbionymitralkami.
Conajlepsze,powietrzepachniałosłodyczą,jakby
winogronabyłyżywe,acudnyzapachwzbogacono
jabłkiemiwanilią.Odetchnęłagłęboko.Skądsię
tuwzięła?
Najwyraźniejjąprzeniesiono,gdyspałajakzabita.