Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Gadatliwa,co?–mruknął.–Tojesteśmynadobrej
drodze.
Wiedziała,żepotrafiłmówićwyłączniekłamstwami,
najczęściejsprowadzającymisiędozaprzeczeń,więc
doskonalerozumiała,ocomuchodziło.Chciał,żeby
zaczęłamówić,alenie,niedamutejsatysfakcji.Nie
możesiędowiedzieć,jaknaniądziała.Uniosłabrwi,
nadając,jaksądziła,lekceważącywyraztwarzy.
–Jużmniesobieprzypomniałeś?–Dobrze,ucieszyła
się.Anigramabóluwgłosie.
Spojrzałnaniąoczamiwypranymizuczuć.
–Oczywiście,żetak.
Czyli:nie.Drań,nieprzypomniałsobie.Niepozwoliła
sobienazmianęwyrazutwarzy,niechciałazdradzić,
jakbardzojąrozeźlił.
–Wtakimraziepocozabrałeśmniezfortecy?
–Powolutkuprzejechałapalcemposzyi,apotem
międzypiersiami,zastanawiającsię,czy...Ależtak,
powiódłwzrokiemzajejpalcem.Czynadaluważa
jązapociągającą?–Jestemwyjątkowoniebezpieczną
kobietą.
–Nieostrzeganomnieprzedtobą.–Głosmusię
załamał,pojawiłasięchrypka.–Zabrałemcięniepoto,
żebyspokojnieporozmawiać,otosięmartw.
Czylijednakniedlatego,żejejpragnął,lecz
byzaspokoićciekawość.Opuściłarękę.Wcalenieczuła
rozczarowania,przecieżwporęprzywdziałapancerz
chroniącyprzedemocjonalnymcierpieniem.Jaksetki
razywcześniej.Jedenwięcej,jedenmniej,
cozaróżnica?
–Głupijesteś,jeślisądziłeś,żezmianaotoczenia