Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakmiło,żecisiępodoba.–Corazlepiejbawiłasię
jegoirytacją,alewciążskutecznietłumiłaśmiech.
–Dostanieszwięcej,obiecuję.–Wodpowiedziusłyszała
coś,coprzypominałowarknięcie.–Aha,iżebyśsięnie
martwił,niezamierzamuciec.–Narazie.Chciała
pogadać,aleniepoto,byzaspokoićciekawość
Gideona.
Częstomyślałaotym,czyzwiązałsięzinnąkobietą,
taknastałe.Oczywiściegdybyspotkałatęsukę,
zmiejscabyjązarżnęła.Niedlatego,żeScarletwciąż
zależałonaGideonie...Niezależymi!–musiałasię
upomnieć.Aleprzezto,żetendrańniezasługiwał
natakieszczęście.
Niechodziomściwość,tylkooprzywilejnależny
pogardzanejeks.
–Niedziękuję–powiedział,oddychajączulgą.Czyli
dziękował.
–Jestzaco.–Toznaczy:walsię.
Zmrużyłoczyistanąłjakdziecko,którezamierza
tupnąćnóżkązezłości,przejechałjęzykiempozębach.
Innymisłowy,punktdlaScarlet.
–Jaktomożliwe,żeniewzięliśmyślubu,chociażmoi
przyjacieledoskonaletopamiętają?
–Bozrobiliśmytowtajemnicy,tępaku.
Tymrazemniezareagowałnaszyderstwo,tylkospytał
poprostu:
–Czysięciebieniewstydziłem?
Och,chętniebygozatospoliczkowała!Oczywiście
uznał,żetoonsięjejwstydził,anienaodwrót.
Wkońcutoonabyławięźniem,aonwolnym
człowiekiem.Zapomniałowszystkim,amimotonadal