Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
identyfikacji,jakwśródludzi.Gideonstarałsię
wyeliminowaćjednązmożliwości,alenapróżno,
boScarletniebyłaaniboginią,anisłużką.Ani
człowiekiem,skorojużotymmowa.Byłakimś
pomiędzy.
–Jakzobaczęjakieściachowkinie,tosobiezmieniam
nazwisko–powiedziałasłodkimgłosem,idealnie
pasującymdowystudiowanegouśmiechu.
Czymsiętakzezłościł?Samąmyślą,żejegorzekoma
żonapożerainnychfacetówwzrokiem,hę?
–Ciacho?Niejakwcukierni?–Wyraźniezniejdrwił.
–Nie,dodiabła.–Przecieżwcaletakniepomyślał.
Byłrozeźlony,cobardzojąucieszyło.Pełnasatysfakcja,
dwadozera.–Wiesz,ciachototakifacet,którycię
kręci,ledwiegozobaczysz,ajużchceszschrupać.
Toznaczyja,niety.–Obytylkoniepomyślał,żeprzez
tewszystkielatausychałaztęsknoty,niemogłaspać
ponocach,wciążonimmyślała.
Nieważne,jakdużowtymprawdy.
Jeszczebardziejzmrużyłoczy,takżeprzezzasłonę
długichrzęsniesposóbbyłodojrzećźrenic.
–NiejesteśWładczynią.Nietaksamojakja.Nie
powinnaśsięnazywaćWładczyniScarlet.
–AtysięnazywaszWładcaGideon?
–Nie.–Czylitak.
–Nofajnie,aleniezamierzamsięnazywaćWładczyni
Scarlet.–Nietędydroga.Nieobwieściświatu,
żenależydoGideona.
Jeślicokolwiekmiałobyjąłączyćztymfacetem,
tojedynieczubekostrzasztyletu...którymprzebije
czarneserceGideona...zato,żeoniejzapomniało.