Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zapomnienie.
Czarnowłosa,fioletowookagóramięśnipodeszłabliżej,
przyglądającsięcelomsąsiadującymzwięzieniemGwen.
–Bogowie!Tajestwciąży.
–Tarównież.–Tenzkoleimężczyznamiałwłosypstrokate,skórę
bladą,oczybłyszczącebłękitemtaksamojakjegokumpelblondyn,
aczkolwiekodróżniałygociemniejszeobwódkiwokółźrenic.–Coza
sukinkottrzymaciężarnekobietywtakichwarunkach?Topodłe,
nawetjaknaŁowców.
Kobiety,októrychmowa,waliłypięściamiwszkło,błagając
opomoc,żebrzącowolność.
–Słyszycie,comówią?–zapytałagóra.
–Jatak–odpowiedziałaodruchowoGwen.
Spojrzeniebrązowych,pozbawionychczerwonejnutyoczuSabina
razjeszczeomiotłojejpostać.Przewiercałją,skanował,rewidował
wzrokiem.
Pojejkręgosłupieprzebiegłdreszcz.Czyżbyjąusłyszał?Patrzyła
szerokootwartymioczami,jakpodchodzidoklatkiiwyjmujenóż
zpochwyzamocowanejnapasku.Zmysłamipracującymi
nanajwyższychobrotachwyczułaleciuteńkąwońpotu,cytryny
imięty.Mocnowciągnęłapowietrze,rozkoszującsiępaletąaromatu.
TakdługowąchałatylkoodórChrisaijegoduszącąwodękolońską,
przyprawiająceomdłościoparyprochówizapachstrachukobiet.
–Toinassłyszysz?–TembrgłosuSabinabyłrównieostry,jakjego
rysy.Powinienbyłpodrażnićnerwy,jeszczebardziejrozognić
niepokój,aledziwnymsposobemuspokoiłGwenjaknajczulsza
pieszczota.
–Tak.Tymnieteż...
–Nie,czytamzruchuwarg.
Ztegowniosek,żewpatrywałsięwniąznajwiększym
zainteresowaniem,nawetkiedymusiałzainteresowaćsięczymśinnym.
Poczułasięmilepołechtana.
–Jaktootworzyć?–zapytał.
Zacisnęłausta,zerkającniespokojnienadwóchciężkozbrojnych,
skąpanychwekrwidrapieżcówstojącychzaSabinem.Powiedzieć
muczynie?Ajeślitaksamojaktamciumyślilisobiezgwałcićjej
towarzyszkispodceli?
Jegoobliczezłagodniało.
–Nieprzyszliśmytupoto,bywasskrzywdzić.Maszmojesłowo.
Chcemywasuwolnić.