Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
biedne,złaknionenajprostszychoznakczułościstworzeniepotrafi
mordowaćtakbrutalnie?Nieuwierzyłby,gdybyniezobaczył
nawłasneoczy.Niewielewprawdziewidział,wziąwszypoduwagę
szybkość,zjakąśmigałaharpia.
Byćmoże,podobniejaknimijegoprzyjaciółmi,kierujenią
przyrodzonamrocznabestia.Możeniepotrafizapobiec,bytasiła
wykorzystywałajejciałojakkukłę.Gdytylkootympomyślał,
wiedziałjuż,żemarację.To,jakjejoczyzmieniłykolor...przerażenie
potym,cozrobiła...
KiedydemonMaddoksaprzejmowałnadnimkontrolę,
wwojownikuzachodziłypodobnezamiany.Onaniepanujenadtym,
kimjest,najpewniejnienawidzisiebiezato.Biedactwo.
–Jaksięnazywasz,ruda?
Jejustaułożyłysięwkopięjegozaciśniętychwzakłopotaniu
itroscewarg.
–Nazywam?
–Tak.Jakiejesttwojeimię?Jaknaciebiemówią?
Mrugnęła.
–Jaknamniemówią.–Płytkizgrzytwjejgłosiezanikał,ustępując
zwolnapowracającejświadomości.–Jakiejestmoje...ach,
Gwendolyn.Gwen.Tak,tomojeimię.
Gwendolyn.Gwen.
–Piękneimiędlapięknejdziewczyny.
Kolorwracałnajejpoliczki.Znowuzamrugała.Posłała
muniepewnyuśmiech,zktóregodałosięwyczytaćupragnionąulgę
inadzieję.
–AtyjesteśSabin.
–Tak.
–Nieskrzywdziłeśmnie.Nawetkiedyja...–Wgłosiepojawiłosię
zdumieniedoparyzżalem.
–Nie,niezrobiłemcikrzywdy.–Chciałjeszczedodać:„Inie
zrobię”,aleniebyłpewien,czynieskłamie.Podczaskampanii
przeciwkoŁowcomstraciłprzyjaciela,wspaniałegoczłowieka.Wylizał
sięzniezliczonychran,wtymtakżeprawieśmiertelnych,ipochował
kilkakochanek.Jeślitosięokażekonieczne,dlasprawypoświęci
równieżitomałeptaszątko,czytegochce,czynie.
Chybażezmiękniesz–dorzuciłodopiecaZwątpienie.
Poprzysiągł,żeniezmięknie,itakbędzie.Kolejnyargument
napoparcietego,coSabinjużwiedział,amianowicieżeniejest
człowiekiemhonoru.Jeślibędzietrzeba,wykorzystają.