Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zameldowałsięosobistemusekretarzowiwładcy
ipodążyłzanimmrocznymikorytarzaminadrugąstronę
zamku,wkierunkuogrodunawzgórzuwiślanym.
–Jegokrólewskamośćzapragnąłprzyjąćwaścitutaj
–powiedziałStanisławMiłoszewskioficjalnieisucho,
wychodzącdoogroduiprowadzącoficerazasobą.
Widok,któryukazałsięoczomWołodyjowskiego,
zaskoczyłgoniepomiernie.Niechodziłotuoogrody
zamkoweciągnącesięwstronęWisły,aleowygląd
władcy,odmiennyodtego,dojakiegoprzywykłwczasie
wojennym,atymbardziejprzyoficjalnychokazjach.
Spodziewałsięujrzećkrólapoważnego,wotoczeniu
dworu,wyniosłego,wpysznym,bogatymstroju.Choć
widziałmonarchęwcześniejkilkarazy,terazwpierwszej
chwilinawetgoniepoznał.Przymrużyłażoczy
zniedowierzania.
Miałprzedsobąmężczyznęubranegobardzo
swobodnie,wluźneszerokieszarawaryibiałąlnianą
koszulęrozwiązanątak,żewidaćbyłopomiędzyjej
fałdamiklatkępiersiową.Strójstrojem–dziwniejszebyło
dlarycerzato,czymsięwtejchwilimonarchazajmował.
OwóżodwróconytyłemdoWołodyjowskiego,całąuwagę
skupiałnaniewielkimokrągłymworkunapełnionym
powietrzem.Odbijałgoościanę,nazmianę
zmłodzieńcem,wktórymoficerzpewnym
niedowierzaniemrozpoznaławanturnika,odstawionego
wczorajwłykachdostrażymarszałkowskiej.Obaj
podbiegaliczasemszybkowstronęworka,gdyten
umykałnaboki.
–Cóżtozadziwo?–szepnąłdosiebie,niewiedząc,
cowzbudzajegonajwiększezdziwienie–strójwładcy,