Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dorozmowyznim.Niemiałpojęcia,dlaczegoten
człowiekrobiwszystko,abyuprzykrzyćmużycie.
Utrudniałpracęnietylkowójtowi,alewiększości
pracownikówurzędu.
***
–Kochanie,chodź,jajecznicastygnie!–Głosżony
wyrwałWładysławaznawałuzłychmyśli.
Dobrze,żeprzynajmniejwdomumiałspokój.Jeszcze
razprzejechałmokrymidłońmipotwarzy.Bólustał
prawiecałkowicie.
–Idęjuż!–odkrzyknąłipochwiliotworzyłdrzwi
łazienki.
Oddychałjużnormalnie.
***
–Denerwujeszsię.–Ryszardraczejstwierdził,niż
zapytał.
Zojapokiwałagłowąiniepewnymgłosemodparła:
–Tak.Niewiem,wjakimceluwzywamnieten
adwokat.Nielubięniespodzianek.
–Możetoniczłego?–Próbowałjąuspokoić.
–Akurat–powątpiewała.–Prawnicyniewróżąniczego
dobrego.
–Nienastawiajsięnegatywnie.
Wzruszyłaramionami.Niechciaładzielićsięswoimi
obawami,alepodejrzewała,żetowezwaniejestsprawką
Kaczorowskiego.Zupełniejakroktemu.Zojawiodła
szczęśliweispokojneżycieubokuRyszarda.Tadeusz
jednakniebyłbysobą,gdybyodpuścił.Niemógłznieść,
żebylepomocapteczna–jakokreśliłkobietę
wprawniczympozwie–nadszarpnęłamureputację
isplamiłanazwisko,naktórepracowałlatami.„Swoim
zachowaniemprzyczyniłasiędomojejtwórczejniemocy,
przezcozostałempozbawionymożliwości
zarobkowania”–grzmiałwdokumencie.Pozewbyłtak
absurdalny,żesędzialedwopowstrzymywałaśmiech,
oddalającwszelkiepowództwo.
Zojajednakpozostałanieufna.Gdyparędniwcześniej