Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dzisiejszamgłaniezamierzałaopaść.Zapowiadałosię
więcponurepopołudnie,atakienajlepiejspędzić
wdomu.
Zaparzyławłaśnieherbatę,gdyrozległsiędzwonek
dofurtki.Wyjrzałaprzezokno.Listonosz.
–Poleconydopani!
Pochwilipodpisywałaodbiór,zerkającnanadawcę.
DorotaiPiotr,Wrocław!Jeszczeprzyfurtceniecierpliwie
rozdarładużąkopertę.Wyciągnęłaplikzdjęć,zktórych
spoglądałananiąrezolutnarocznapiękność.Amelka!
–Mojaślicznawnusia…–Pogładziłazdjęcie,cieszącsię,
żesynniewidzitegogestu.Piotrzarazbyjązbeształ,
mówiąc,żenafotografiachmogąpozostaćślady.
Pobieżnieprzejrzałazdjęcia.Dokładnychoględzin
dokonawdomu.Właściwienieoględzin…Będzie
delektowaćsięwidokiemAmelki,wspominaćjejuśmiech
iradosnepiski,jakietowarzyszyłyletnimodwiedzinom.
Gdystraciłanadziejęnato,żekiedykolwiekzostanie
babcią,nadeszławspaniaławiadomośćodsynaijego
żony.Agdyporazpierwszyzobaczyłamaleństwo,
wzruszeniechwyciłozagardło.Woczachpojawiłysięłzy.
Życiepotrafibyćtakiepiękne!Jegodopełnieniemsądwie
maleńkiepiąsteczki,niekształtnagłówkaipomarszczona
twarzyczka.Chociażodtegomomentuminęłodwanaście
miesięcy,dlaMatyldynarodzinywnuczkinadalbyły
niezrozumiałymcudem.Dwalatatemu,podczas
wakacyjnejwizyty,wydawałosię,żezjakiegośpowodu
małżeństwoDorotyiPiotrachylisiękuupadkowi.
Pamiętałaswojeobawyiwstrzemięźliwośćsłów,abynie
okazaćsięnachalnąteściową,wchodzącąnagrunt
nieprzeznaczonydlaniej.Późniejjednak,jakzasprawą
czarodziejskiejróżdżki,młodzimałżonkowieznowustali
siętacy,jakdawniej.Gdynaświeciepojawiłsięmały
Cud,Matyldabyłapewna,żewszystkowróciło
donormy.
ChociażAmelkastałasięoczkiemwgłowiecałej
rodziny,tojednaknajejpunkcieszczególnieoszalał
Władysław.Nieznałagoodtejstrony.Podczasodwiedzin
wszpitaluweWrocławiu,gdyporazpierwszypatrzył