Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
namałeza​wi​niąt​ko,łzyle​cia​łymujakgro​chy.
Zostałemdziadkiem!Zostałemdziadkiem!
po​wta​rzałcochwi​lę.
Gdynieśmiałowspomniała,żeonajestbabcią,zbeształ
ją:
Babciątotybędziesz,gdyDorotkaurodzisynka.Ana
razieprawdziwymdziadkiemjestemja.Zresztą,sama
wi​dzisz,żetencud​nyno​sekmapomnie.
Jakbynazawołaniemaleństwootworzyłoszerokobuzię
iroz​dar​łosięnie​wia​ry​god​niegło​śno.
Gar​dłoteżdo​da​łaMa​tyl​daiwszy​scysięro​ze​śmie​li.
Patrzącteraznakopertętrzymanąwdłoniach,jeszcze
mocniejzatęskniłazaAmelką,jejmeszkiemnagłówce
iniepowtarzalnymzapachem.Położyłazdjęcianastoliku
wsypialni,abywieczoremrazjeszczejeobejrzeć.
Zerknęładolodówki.Jakzwykleniemiałaśmietany!
Stwierdziła,żemusiwybraćsiędosklepu.Przebrałasię,
wystawiłarowerzgarażuiwłożyładokoszykatorbę
zksiążkami,którejużtydzieńtemumiałazwrócić
dobiblioteki.Krótkawyprawaprzeciągnęłasięjednak
dodwóchgodzin.Matyldaniepotrafiłaodmówić
bibliotekarcewspólniewypitejkawyisympatycznej
roz​mo​wy.
Popowrociezwerwązabrałasięzaprzyrządzanie
posiłku.Obmyłagrzyby,obgotowałajeiobrałacebulkę.
Gdytazaczęłaskwierczećnapatelni,wrzuciłabrązową
masę,abypopięciuminutachwbićnawszystkojajka.
Zanimskręciłagaz,usłyszaławjeżdżającynapodwórze
samochód.Władysławzjawiłsięwsamąporę!Nie
musiałazerkaćnazegarwiszącynaścianie.Ibeztego
wie​dzia​ła,żejestdwa​dzie​ściami​nutposzes​na​stej.
Wi​taj,ko​cha​nie!rzu​ci​ławstro​nęotwie​ra​nychdrzwi.
Władysławuśmiechnąłsię,choćodniosławrażenie,
żezro​biłtonie​na​tu​ral​nie.Przyj​rza​łamusięuważ​nie.
Źlesięczujesz?Zaniepokojonadotknęłajegoczoła.
Mężczyznabyłbledszyniżzwykle,gorączkijednaknie
wy​czu​ła.
Chybałapiemnieprzeziębienieodparłiodwróciłsię
plecami,abyniewidziałanagłegospazmubólu