Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
No,ciekawe!krzyknęła.Skończztymgównemido
roboty!
Cocisięstało?
Nicmisięniestało,dodiabła!Nicminiejest!Co,
dodiabłaciężkiego,stałosię
ztobą?
zapytała
napastliwie.
Debbienigdydotądnieodzywałasięwtakisposób.
Arnepatrzyłnaniąprzezdłuższąchwilę,apotemposzedł
dosamochodu.
PóźniejDebbiewyszłaidołączyładochłopaka,który
wyciągałkartonyzauta.Czułasięokropnie.
Przepraszam,żekrzyczałam.Naprawdęniechciałam.
Niewiem,comnienapadło.
Debbie,niemasensutaksięwściekać.
Arne,dziśjestnowypoczątek.Wszystkiego.Proszę,
wybaczmi,żenaciebiekrzyczałam.Skarbie,niejesteś
namniezły?
Nie,niejestemodparł.Poprostuniesądzę,żebym
ja
mógłsięwściecnaciebie;kochamcię.
PrzeznastępnągodzinęArne,DebbieiJasonsumiennie
pracowali.Rozładowaliauto,apotemwnieślimeble,
którebyłyzłożonewpiwnicy.Wielurzeczyimbrakowało,
aleto,comieli,byłowystarczające.
Prawiejednączwartąpowierzchnipiwnicyodgradzały
ścianyzesklejki,cowyglądałojakdoskonałemiejsce
namagazyn.Jednaktaczęśćbyłazamkniętanaklucz,
aArnemunieudałosięjejotworzyć.Byłtokolejny
irytującyszczegół,jaktołóżkowodne.
Nagórzewyłaniałsiękolejnyproblem.Podczasgdy
Arnekręciłsiępopiwnicy,Debbieodkryła,żepośród
kluczy,któredałajejpaniJohnson,niemaklucza
doprzybudówki.Zerkającprzezzasłonęwidziała,
żemieszkanko,doktóregomiałasięwprowadzićrazem
zArnem,nadalbyłozajęte.Debbiewiedziała,
żezajmowałajebratanicawłaściciela,alemiała