Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dzieckododoniebawziął;drudzy,żechciałpokazać,takwogniupiekielnymgorze,jak
tensmrekzgorzałodpiorunu.
BógjakoBógmówiłastaraGadejka,ichstryjnatakije,jakoorełponiebie.
Wtozwi,kazamyśli?Nieprzeciwimusięhmura,anidysc.Kafce:poleci.TakityziPonBóg
ślebodny.
Tamwzbójeckiejchałupie,WojtekSamekzZakopanego,zaciętystrzelecna
niedźwiedzie,zwany„Widowacem”,bomusięprzedziwnerzeczyijakichnikomudrugiemu
widziećsięniezdarzało,pokazywały(ontowidziałrybęzbaraniągłowąwMorskiemOku),
widziałrazwnocypaździernikowej,podczaspełni,straszliwegojeźdźcaTatr,rysianakarku
jelenia,jakprzelatywałprzezpolankępopodzbójeckąchałupę,niesionywichremprzez
zrozpaczonezwierzę.Słyszączdalekajękiujrzawszystraszliwezjawisko,zląkłsięzrazu
Samek,bomyślał,żewidmo,inawetkrzyżPańskiuczynił,ajeleńprzemknąłiznikłw
gęstwinie.
Tamwidziałontakżerozpacznąwalkęniedźwiedziazwilkami,którychbyłopięć.Bór
całytrząsłsięodrykuicharkotu,akurzawamłodegośnieguwzbijałasięnadkupązwierzątw
powietrze.Niedźwiedźzaskoczonyznienackaniezdążyłuciecdolasukudrzewomiwilkigo
przysiadły.Samekpatrzałzdrzwizbójeckiejchałupy,zdubeltówkąwręku,nawalkę.Było
muskóryniedźwiedziejżal,alebyłciekawy,ktozwycięży.Niedźwiedźbroniłsięmężnie,a
cofałkulasowizpomiędzymłodychsmreczków.sięwojennaduszaSamkowaradowała
patrząc,gdypotężnyzwierzwspinałsięnatylniełapyimachałmocnemiramionami,rycząci
sapiąc.Alezręcznewilkiuskakiwaływbok,adrogędolasuzagradzały.Jużjedenuderzony
wgłowę,runąłzjękiemnaśnieg,wylewającjuchęrozdartąpaszczą;jużdrugizrozprutym
pazuramibrzuchemwyleciałwysokowpowietrzeipadłtarzaćsięwewłasnychkrwawych
wnętrznościach;gdynajwiększemuzwilkówudałosięztyłunaniedźwiedziaskoczyćipoza
uszywbićmukielcewkark.Wtedydrugiwilkuczepiłmusięgardła,atrzecirównieżnakark
skoczył.Przyduszonyizdławionyniedźwiedźupadł,rozkrzyżowującłapy.Terazuczyniłsię
jedenpotwornykłąbciałitakijęk,rykicharkot,pomieszanyzwyciemdwóchobok
konającychwilków,Samkowistrzelbadrżaławrękachodprzejmującegowrażenia.Może
półgodzinyzeszłonaprzewracaniusiępotwornemwalczącychzwierząt,któresplątałysię
tak,żetrudnobyłojednooddrugiegoodróżnić.Wreszcieniedźwiedźzagryzionyprzestałsię
bronić,awilkiczerwonecałeodposokizran,poczęłyszarpaćjegomięsoichłeptaćkrew.
WtedySamekdwomastrzałamizabiłdwa,atrzeciuciekł.
Opowiadałonto,wróciwszydodomu,wciepłejizbiewieczorem,jedzącdymiącą
bryję,obijciepolewanągorącemsłodkiemmlekiem,auważniesłuchałagożona,z
gazdowskiegoroduSobczaków,trzechsynówdorodnychitrzypięknecórkiowysokich
piersiachikrasnychtwarzach,którepłótnotkałynakrosnach,pókidniało,aterazsiedzącta
naławie,tanakonewce,owanakrzesełku,poopierałyokrągłebrodynarękachisłuchały
jednejztychcudnychopowieści,któretatuśzgórprzynosićbylizwykli.Słuchalitakżedwaj
kumotrowie,przyjacieleitowarzyszeSamkowi,wielcypolowacze,JasiekWalczakze
SkibówkiiMaciekTatarodTatarów,popijającwinowęgierskie,któreprzednimi
postawiono,ipykajączfajekdymgęstyiduszny.JutromielisięoniwrazzSamkiemwybrać
kuzbójeckiejchałupieposkórypobitychzwierząt,które,choćpotarganewwalce,nietraciły
wartości,orazpomięsoisadłoniedźwiedzie,wielcewewszelkichchorobachzbawienne,o
ileniezniwecząbogategołupuinnewilki,rysie,lisy,kunyiptakidrapieżne.
TammiałteżSamekprzedziwnewidzenie,poktórempowiadali,żechoćbyjakizły
był,doniebapójdzie,gdymuPanBógtakąrzeczzażyciaujrzećpozwolił;aleonzłyniebył.
Nieszczęściechciało,żewybrawszysięzdwomatowarzyszamiwMięguszowieckiej
Dolinieświstakiryć,natrafiłontamnasiedmiustrzelcówliptowskichidostałkuląwbok.
Niebyłbyonjejdostał,bomieliczasuciekać,idwajjegotowarzyszeuciekligdzieśku
KoprowejPrzełęczy,alewojennaduszaSamkaniechciałaustąpićzplacubezstrzałuibez
7