Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przyniejniemogłemsiępowstrzymać.Wpracyinacodzieńbyłem
raczejpoważny,zdystansowanyichłodny.Nigdynieużyłbymtakich
słówprzedkamerami,aleprzyBeatriz?Wjednymmiałaracjęprzy
niejwychodziłzemniedzieciakibyćmożeczasemgadałemjak
licealista.Jakośnieczułem,żemuszębyćpoważny,robićwrażenie
alboudawać.Przeciwnie,przyniejluzowałemkrawat,puszczałem
wolnomojechęcirywalizacjiidogryzałemjejdożywego.
Ósmarano,aprzedemnąjeszczecałydzieńztobą.Powinnam
dostaćzatopodwyżkę.
Zaco?
Zapracęwszkodliwymśrodowisku.
Żeja?
Nie,ŚwiętyMikołaj.
JesteśtakadużainadalwierzyszwMikołaja?Zaśmiałemsię.
Armando!
Widaćdośćjużjejzalazłemzaskórę.Dlamnietobyłojakhobby,
takiedodatkowezajęcie,wkurzyćBeatriz,rozluźnićsięizrelaksować
trochędziecinnejzabawyprzedpoważnąsprawą.
Tak?Potrzebujeszczegoś?
Kawy.Przesuńsię.
Byłemtupierwszy.
Kobietymająpierwszeństwo.
Niewtymprzypadku.
Dlaczego?
Bomojakawatoświętośćinicniestaniepomiędzynami.
Świetnie,tokiedyślub?Zamówięcitortzkawy,byścietyitwoja
kawamoglisiędobrzebawić.
Jesteśbezczelna.
Przynajmniejnieuderzyłamsięwgłowęjakty.
Nieuderzyłemsięwgłowę.
Awięcjesteśtakiznatury?Współczujękażdemu,którymusiztobą
przebywać.
Czylisamejsobie?
Tak,bardzoubolewamnadswoimlosem.
Jejzacięty,choćjednocześnierozbawionywyraztwarzysugerował
jednoszybkobyminieodpuściła.Kolejkajednaksięprzesunęła,