Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Katarzynaczekałanamniewswoimsalonie.Jejpiękna
twarzwyrażałaniewielelubnic,kiedyzbliżałamsię
doniej,prowadzonaprzezsługę.AlboKaspianbył
nadgorliwy,alboonapolubiłateatralneefektyichciała,
bymczułasię„doprowadzonaprzedjejoblicze”.Chłopak
ukłoniłsięswojejPaniiopuściłpomieszczenie.Katarzyna
przyglądałamisiębezsłowa.Niezaproponowała,bym
usiadła,niepowitaławswoimdomu,achłódwjej
spojrzeniuścinałkrewwżyłach.Cośbyłonietak.
–Wpłynęłaskarganatwojezachowanie–powiedziała
wkońcu.
Skinęłamgłową,domyślającsię,ktosięskarżył.Pewnie
niepierwszyraz,alepierwszyraztowystarczyło,
bydoprowadzonomnienadywanik.
–Niemaszminicdopowiedzenia?–Jejtonjakżywo
przywodziłnamyślsurowąmatkę,któraprzyłapałacórkę
naobściskiwaniusięzparobkiemwciemnejsieni.
–Niebardzowiem,cochceszusłyszeć.Mojąskruchę,
żeBrunozawracacigłowę?Niemamnaniegowpływu
iniepoczuwamsiędowiny.Jestdupkiem,zawszebył.
–JestczłonkiemStarszyzny–powiedziałatwardo.
–Przykromiztegopowodu.
–Twojezachowaniejestponiżejjakiejkolwiekgranicy!–
Rzadkosłyszałamjejuniesionygłos.Zwyklebardzobym
sięprzejęła,aleniedziś.Rozumiałam,doczego
zmierzamy,inaprawdęniechciałamnicułatwiać.
–Wybacz,alemampełnepodstawydozdenerwowania
czynielubieniaBrunona.Zaginąłczłonekmojegostada.
ABrunomaczałwtympalce.Jegoludziemigrozili,
onsamteżdorzuciłswojetrzygrosze.Wtych
okolicznościachniemożeszodemnieoczekiwaćpokory.
–Zawszemogęodciebieoczekiwaćpokory.Jestem
twojąmentorką.
Zagrałatąkartą.Niesamowite.Potylulatach,