Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bramystrachu
NiepotrzebujemybohaterówpowiedziałOdźwiernyprzybramieMiasta,patrząc
obojętnienaPrzybyszawzakurzonymubraniu.
Alejazgadzamsięumrzećodpowiedziałobcy.
DeklaracjanieuczyniłanaOdźwiernymżadnegowrażenia;chciałjużwyłączyćwizję,
tymbardziejżezbliżałasiękawalkadasamochodówzzerwanymidachami,odktórej
dobiegałydźwiękiręcznychCBipijackiekrzyki.Samochodyzaczęłyprzemykaćobok;
oszołomionenarkotykamidziewczynyleżałyprzewieszoneprzezdrzwiczki,chłopcy
wrzeszczeliprzezradia,oglądającrozmówcównaekranie,umieszczonymponadlicznikiem
prędkości(wskazującymzawszekilkadziesiątkilometrówmniejniżnależało).Jeździlitak
wokółMiasta,niemogącsięwydostaćpozamury,iszaleli.Odźwiernywzruszył
ramionami.
Synalkowiebogaczy,dziewczynyzdobrychdomów,niczegoimniebrakuje...Jabym
mojemuspuściłtakielanie,żematkabygoniepoznała.Czegochcą,docholery?!
Czywolni?zapytałPrzybysz.
Odźwiernywzruszyłramionami.
Jużichchybaskomercjalizowali.Byłfestiwalisprzedaligotelewizji,wybuchłybójki,
niemampojęcia,ktoczegobronił,gdyżSecuritas,CzarneMundury...
RozumiemszepnąłPrzybysz.
Niewiem,czemucitomówięusprawiedliwiałsięOdźwierny,siedzącwswej
szklanejklatcetużobokzaporywbramie,przypominającejwielkąprzejrzystąszybę.Nikt
niewiedział,jakwysokosięgała;dość,żeprzerwypomiędzydomamiwypełniałaenergia,
tutajiwszędzienaokołoMiasta;każdądziuręzapieczętowano,odgradzającsięodgroźnego
światazewnętrznego.
Odźwierny,wzruszywszyponownieramionami,pokiwałgłową,ajegowzrok
prześlizgnąłsiępocholewkachobcegoiwoczachzalśniłozaciekawienie,zazdrość,anawet
podziw.
Maszwojskowebuty.Głaskałjespojrzeniem.Czyprzeszedłeśprzezterenyobjęte
wojną?
Przybyszniemusiałpotwierdzać.PalceOdźwiernegozawisłyponadklawiaturą
komputerawejściowego.
ToniebutySprzymierzonych,aletamtychzauważyłcichoOdźwiernyidopiero
wtedyspojrzałwwielkiebłękitneoczyobcego,patrzącemuwtwarzigdzieśpozaniego.
Ilumusiałeśzabić?
Nikogo.
Chceszpowiedzieć,żedostałeśjewprezencie?
Takbyło.
Imożepuścilicięwolno?
Dlategomniewidzisz.
Ajakprzeszedłeślinięwalk?
Zabrałmniekonwój.
Pomochumanitarnaniemaprawaratowaćludzi.Przybyszmilczał.Pewnie