Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cisami,przedktórymiuciekacie.Mywszyscywydostaliśmysięzichszponów
uzbrojonychwskalpele.Każdyznasjestmniejlubbardziejpokaleczonyiniecałkowity.
Dopierowtedyrozejrzelisięprzytomniejpomilczącymtłumie,aludziekolejno
odchylalikoszulenapiersiipodwijalirękawy.Ciałapokrytebliznami,powycinanepłaty
skóry,odpiłowaneżebra,usunięterzepkikolanowe,wyjęteoczy,usuniętemuszleuszu.
–Dlaczego?–krzyknąłchłopiec.
–Ludziezpięknejdzielnicywykorzystująnasjakobudulec,toimzapewniazdrowie,
młodość,przedłużażycie.
–Tonienaszawina–wyrwałosiędziewczynie.–Mymamywszystkonaturalne,swoje.
–Ukryłapoliczkiwdłoniach.
–Imypochodzimyzdzielnicy.Każdyznasjąopuściłzważnychpowodówizostał
złapanyzabramą.Takiejestprawo,czyniepisanyzwyczaj:człowiekspozadzielnicymusi
staćsiępacjentemszpitala.
–Niemożnapowrócić?
–Ktorazzostałokaleczony,należydokalek.Pięknyświatichnieprzyjmie,bysięnie
skazić.Trzebapozostaćwmieścieidalejhandlowaćkawałkamiswegociała,bymieć
zczegożyć.Aci,którzysiębuntują,sąbezpraw.Ktoniemasiłynaprotest,przychodzi
donas.Tujestzaklęteterytorium.
–Czyniemainnegoświata?!–krzyknęładziewczyna.
Mężczyznazamyśliłsię.
–Podobnopozamiastemrośnielas.Gdybyścietamdotarli…Alepozatąbramą
–wskazałnazardzewiałewejście–stajeciesięłupemkrążącychwilków.Najlepiejbędzie,
jakpozostaniecieznami–zakończył,akobietawgrobowcuznowuzawyła.
–Wytujecie,anocąpotraficiezasnąć,kochaćsię?–zapytałchłopiec.
–Żyjemynormalnie.
–Niemoglibyśmy–powiedziaładziewczyna.–Patrzącnawaszeblizny,nieustannie
czulibyśmywyrzutysumienia.
–Nieumiałbymtulićsięzniąwgrobowcu–rzekłponurochłopiec.
–Zatąbramą...–zacząłmężczyzna.
–Karawan!–przerwałamudziewczyna.–Możesznimzawieźćnasdogranicmiasta.
Potrząsnąłprzeczącogłową.
–Zawieźnastam,dokądidziemy–poprosiłchłopiec.–Kolegaczekananaswswoim
pokoju.Niedalekostąd.Onnampomoże.
Mężczyznazastanawiałsięprzezchwilę,wreszciezacząłpowolizaprzęgaćkonie.
Mieszkańcycmentarzawciążstali,napawającsięurodąprzybyszów,ażnaglezgrobowca
zdołałasięuwolnićkobietawbiałejsukni.Wrękutrzymałaczaszkę.Tenludzkiszczątek
leżałwziemiwielelatipożółkłzestarości,leczszalonatuliłagodopiersi.
–Toon–szeptałaustamispieczonymiodgorączki.
Oprzytomniałanagle,widzącobcych.
–Niezamykajciemnie–poprosiła.–Wiem,żeutraciłamzmysły,aleterazmiwróciły.
Pragnęstądodejśćioddaćszpitalowicałąsiebie.Niechcężyć,niemampoco.–Odłożyła
nagrobowiecczaszkę,opierającjąnapołamanejszczęce.
Ludziechcielijąschwytać,leczdowódcaichpowstrzymał.