Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jadąctukarawanem,myślałokoledzejakoostatniejdesceratunku.Icóżzastał!Jedną
ścianęzarastałazieleń,atamtenleżałnaniejrozkrzyżowanytysiącemrurekłączącychsię
zrdzeniemdrzewa.Jegotwarzbyłazupełniebladaipergaminowa,aoczyzapadnięte
imętne.Ciałojużprawiezostałowessaneprzezroślinę,trawiłaresztkikościnóg,plącząc
siępomiędzyjelitami.Jakżeczłowiekmógłjeszczeżyćwtakimstanie?!Zresztąjużkonał.
Niepowieożadnejdrodzeprzezlasaniosposobiewydostaniasięnawolność.Chłopiec
spojrzałnazbitąpilśńlasu.Niemażadnejścieżkianiprzesmyku.Niemawolności,świat
nieistnieje.Pozatymokrutnymmiastemjesttylkozieleń,któraczyhaipochłania.
Dziewczyna,drżąc,obejmowałachłopca,wtulająctwarzwjegoramiona,istarałasięnie
patrzećnatenstrasznywidok.Odruchowoprzygarnąłjejgłowę.
Oszukałmnieszepnąłzrozpaczą.
„Czekałemtakdługo,przyjacielumyślałumierający.Wierzyłem,żemnieuratujesz.
Teroślinypozwalająnambeztroskożyć,pókijesteśmyzdrowi,awraziechorobytoone
wyciągająznassoki.Mógłbyśmidaćkawałeksiebie,toniczłego,naprawdę,wprzyszłości
ijapoświęciłbymwszystko,czegobyśzażądał.Tenwilk…”myślsięurwała,
azkorytarzawyszedłmężczyzna,któryśledziłparęodsamegopoczątku.Stanął,zasłaniając
wejście,aleitakniezdołalibyuciec.
Chłopiecwpatrywałsięwjegotwarz.
Chciałemwamoszczędzićtegowidoku.Czekałemnawasjużprzedszpitalem,ale
miumknęliście,więcmusiałemsięukryć.
„Zdradziłeśmnie,przyjacielu”pomyślałchłopiec,wpatrującsięwtwarzmężczyzny.
Iwtedyzobaczyłwinnymświetle.Padananiąostrasmugazlampy,zoczodołówpłynie
krew.
Ojciec!krzyknął.
Notoco?rzekłtamtentwardo.
Dlaczego?jęknąłchłopiec,adziewczynaodchyliłagłowęispojrzałazciekawością
inadzieją.
Jateżzrobiłemtozmiłości.Tak!Dlatwojejmatki.Żyliśmywnędzy,więcsprzedałem
swojeokoiuciekłemzeszpitala,przekopującsięprzezziemię.Aona!Przeniosłasię
dopięknejdzielnicy.Iwiesz,corobiła!Tymnienieobchodzisz!podskoczyłiwbiłsynowi
wramięigłęzastrzyku,poktórymchłopiecosunąłsięnaziemię.
Dziewczyna,nimzniąuczynionotosamo,zobaczyła,jakciałonaścianietraciwodę
izamieniasięwsuchąrzeźbęczłowiekazbolesnymgrymasemtwarzy,takąjaknagmachu
szpitala.
Dlaczegotujesttakciemno?zapytałchłopiec,aledziewczyna,mającwyciętąskórę
napoliczkach,niemogławyjaśnić,żeojcieckazałwyjąćmudwojeoczu.Terazturlająsię
napodłodzekarawanu,któryzlitościczekałnanichprzedszpitalem;amężczyzna
zcmentarzawyniósłnieprzytomnych,byuratowaćichidaćimszansężyciawśród
grobowców.Bopięknadzielnicajestprzecieżprzeszłościąidzieciństwem,innegoświatanie
ma,amywszyscyjesteśmymniejlubbardziejokaleczeni.