Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
RedaktorChojnowskispoczywałnasedesiewpozie
niedbałej,będącwyraźniepodwpływemgrawitacji.
Głowaopadłamuciężkonapierś,okularyzatrzymałysię
tużprzedczubkiemnosa,awystającaspodrozpiętej
wiatrówkikoszulawradosnewzorywydęłanabrzuchu.
Pewniezsunąłbysięcałkiemnapodłogę,gdybyniejego
nogiwszarychbermudach,którezatrzymałysięjednym
kolanemnazałomieściany,drugimzaśnaumywalce,
działającjakblokada.Wrezultaciemężczyzna
napierwszyrzutokaprzypominałskomplikowane
skrzyżowanieżabyzludzkimparagrafem.Jedyniestopy
wmokasynachzczerwonegozamszuprezentowałysię
stylowobezskarpetek,jaknależy.Leczitenprzebłysk
męskiejelegancjibladłniecowobecfaktu,żeredaktor
Chojnowski,choćwpozieswobodnej,nasedesie
prezentowałsięprzedewszystkimniezaprzeczalnie
sztywno.
Przedstawicielewydawnictwawosobachzastygłego
wdrzwiachpraktykantaOlafkaorazwyzierającejmuspod
pachyKasiprzyglądalisięsparagrafowanymzwłokom
wgłębokimoniemieniu.
No,jaktomówiąwymamrotaławkońcuKasia
kiedydeadlinewejdziezbytmocno…