Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
datą.Razemzbanknotamibyłaschowanakarteczka.Nic
szczególnego,wyglądanazwykłąlistęzakupów.„Pasta
dozębów,herbata,ręczniki,warzywanakrem”
odczytał.Ładnepismojaknafaceta,żetakpowiem.
Zainteresowanienieustawało.
Tymczakwestchnąłiobejrzałsięprzezramię
nadenata.
Obawiamsię,żenarazieniepowiemcinic
konkretnegoprzyznał.Niewidaćżadnychobrażeń
zewnętrznychaniśladówwalki.Czasuzgonuteraznie
określę,aletakmiędzynami…niesądzę,żebytak
siedziałprzezcaływeekend.
Awżyciuwtrąciłdrugitechnikzłazienki,gdzie
zabezpieczałdowody.
Bo?wyrwałosięzPozgonnego.
BopowtórzyłTymczak,zachwycony
intensywnąinterakcjąześledczymwidzisz,Jureczku.
Coprawdawtakichstarychkamienicachjaktazazwyczaj
jestchłodniej,alenienatyle,żebyzahamowaćnaturalny
procesrozkładuczygojakośtamznaczącospowolnić,
żetakpowiem.No,zimątojeszcze,alelatemtojużbez
szans.Anadodatekoddwóchtygodnimamyfalęupałów
potrzydzieścipięćstopniwcieniupodkreślił.
Noinaszszanownydenatzasiadawmałym
zamkniętympomieszczeniubezoknaczyjakiejkolwiek
wentylacjidorzuciłdrugitechnik.Doba,możepół.
Górapółtorej.
Tymczakprzytaknął.
Teżtakobstawiam.Musiałbyśzapytaćświadków