Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Facetwychodzi,niedająsobiezmamąnawetbuziaka,słyszę,
żezakładabuty,potemodgłoszamykanychdrzwi.Mamakładziesię
obokmnie,no,śpijmyjuż.
Ranomówi,żetobyłMarek.
Przyśniadaniupytam,czyjeszczeprzyjdzie.
Niewiem,miałbyścośprzeciwko?
Tak.
Dlaczego?
Botojachcęspaćwtwoimłóżku.
Maszswoje,pozatymmożegolubię.
Alubisz?
Jeszczeniewiem.
Alemnielubisz,conie?
Ciebiekocham,najbardziejnaświecie,bezwzględunato,czy
Marekbędzietusypiał,czynie.
Jeślimniekochasznajbardziejnaświecie,toniechjużtunieśpi.
Mamasięśmieje,alejawcalenieżartuję.
Dobra.
Powiedz,żewięcejniebędzietuspał.
Jasne,żeniebędzie.
Aleśpi.Następnymrazemnierobięjużawantury,aleidę
pomamę,zabieramdomojegopokojuiniepozwalamwrócić
dosypialni.
Potemcałątrójkąjedziemynawycieczkę.Jestbardzomiły,daje
miprezenty.Próbujegraćzemnąnakompie.Wsumiejestokej
icałkiemnieźlegra,manawetróżnegrynaswoimtelefonie.Iładne
auto,kabriolet.Późniejprzywykamydosiebienatyle,żenaluzie
przychodzędosypialni,położyćsięmiędzynimamamą.
Apotemnagleznika.