Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Warszawa,1932
Beata,natychmiastdodomu,zarazwychodzimynamszę!
krzyknęłamatka,wychylającsięzoknawkuchni.
Dziewczynagłośnowestchnęła,ponieważniemiałaochotyiść
dokościoła.WolałabynadalwłóczyćsięzAgnieszkąpozapyziałych
zaułkachWojtkówkinawarszawskimCzerniakowie.Wzwykłydzień
przejechałybysięnagapętramwajemwzdłużCzerniakowskiej,licząc,
żewwagoniejestzbytciasno,bykonduktormógłjedopaśćiukarać
zajazdębezbiletu.Zanimprzedarłbysięprzezzbitytłumek,one
zdążyłybyczmychnąć.Niejeździłytymizatłoczonymitramwajamidla
przyjemności,zwłaszczażezapaszekwwagonachprzyprawiałoból
głowy.Byłatowońtaniejberbeluchyiniemytychciał.Podróżowały
doŚródmieściaizpowrotemwnadziei,żeudaimsięukraśćtrochę
moniakówzkieszeniściśniętychjakśledziewbeczcepasażerów.
Niekiedyichpołowybyłyzerowe,aleodczasudoczasupotrafiły
zdobyćtylefunduszy,żewystarczałonalody.
Niemogłybyćzbytniozuchwałe,ponieważobawiałysięwpadki.
Gdybycośtakiegosięwydarzyło,rodziceAgnieszkizapewnestłukliby
nakwaśnejabłko,cozresztączynilizdużobardziejbłahych
powodów.Jejmatkazaśprzestałabypracowaćnawetdorywczo,tylko
przezcałydzieńleżałabykrzyżemwkościele,bydobryBógwybaczył
jejcórcetakhaniebnypostępek.Ktowie,możenawetpoprosiłaby
księdza,bytenprzyszedłdoichdomuodprawićegzorcyzmy
iwypędziłdemonazgrzesznejduszyBeaty.
PożegnałaAgnieszkęizespuszczonągłowąruszyładomieszkania
napierwszympiętrzezaniedbanejkamienicy.Matkajużugrzaławody
iwlaładowielkiejmiednicy.Przedmsząnależałosięwykąpaćito
byłjedynydzieńwtygodniu,gdywszystkietrzyporządniesięmyły.
Onaczyniłatonakońcu,ponieważgdysięwyszorowała,wodarobiła
sięniemalczarnaijużsiędoniczegonienadawała.