Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Anawetniepytaj,bomnieserceboli,gdyotympomyślę.
Takatobyłapięknadziewczyna,mądra,zadbana,aterazskóranakiju,
samazobaczysz.Tobiemogępowiedzieć,boobcymtonigdy,ale
jamyślę,żeoniztymMarcinemsięjednakniedobrali.Dobryzniego
chłopak,alebezpolotu.Kochanaswójsposóbiodziecidba,ale
jakiśtakiniemrawymamaprzyciszyłagłosiodwróciłasię,
sprawdzającczyniktniewchodzi.
Alewiesz,żeimsięnieukłada,czytotylkotwojeprywatne
odczucia?zapytałamzlekkąironiąwgłosie.
Dołóżkaimniezaglądam,alechemiimiędzyniminiewidać.
Majądzieciitochybaichtrzyma.Myzojcemteżjużnaskrzydłach
amoranielatamy,aleczasemsięchociażczłowiekpokłóci,wrzaśnie,
potemmiłosiępogodzić,acinigdy,jakbyżyciawnichniebyło.
Tylkododziecisięśmieją.Chociażmożedobreito,boigorzejludzie
mają.Mamapopatrzyławoknonachwilę,odlatującmyślami.
Boże,jakapysznataszarlotka,nigdywżyciutakiejniejadłam
powiedziałamgłośno,zresztąniekłamiąc,bojejnigdyfaktycznienie
jadłam,alejednocześnieczując,jakbymwyrosłanajejsmaku,
zapachu,miłościwłożonejprzezmamęwjejpieczeniedlanas.
Niezwykłe,botoniemożliwe,ajednaktakdobrzeznamjejsmak.
O,wrócilizerwałasięmamaiszybkoruszyławstronę
korytarza.
Drzwiwejścioweotworzyłysięidodomuwparowałydwie
szczerbate,roześmianefacjaty.Cudowneuśmiechy,bezskazy
dystansu,którynabywająludziezwiekiem.Cośjestwzdaniu
mówiącym,żegdyciesząsiędzieci,toiniebosięcieszy.Oboje
dzielniedzierżyliłupywdłonijaktrofeapowygranejwalce.
Ciocia,ciooocia!Patrz,conamdziadekkupiłkrzyczałpędzący
wmojąstronęchłopiec.
Nopokazuj,cotammaszśmiałamsięgłośno,niemogącsię