Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakwyglądam?!–odburknęławjejstronęKinga.
–Ładniewygląda,mamo,myślałam,żezobaczękościotrupa,
awidzęszczuplutkąsiostrzycę–dodałamszybko,żebyzłagodzić
sytuację,aletrudnoniezauważyć,żesiostrafaktyczniebyłabardzo
szczupła.Młodszaodemnieokilkalat,wyglądałaźleiniewtym
rzecz,żebrakowałojejurody,botąakuratzostałaobdarowanaprzez
naturębardzohojnie,alebyładziwnieszara,wszystkowniejbyło
szare–oczy,skóra,włosy,spojrzenie,szarabyłanawetkoszulka,
którąnasiebieubrała.
–Wkońcuktoś,zkimbędęmogłaporozmawiaćnietylko
oprzyziemnychsprawach,bowtymdomutojużzwariowaćostatnio
idzie.Wiedziałaś,corobisz,uciekającztegodomu–uśmiechnęłasię
szarapostać,którapodwpływemuśmiechu,jakbyzaczerpnęłazeteru
trochękolorów.
–Przybyłamcinaodsiecziobiecuję,żeodmieniętwojeżycie
tąotomagicznądłonią–wyciągnęłamdoniejrękę,którązdobiły
czerwonepaznokcie,śladpopamiętnymwernisażu,aktóratakbardzo
kontrastowałazkrótkoprzyciętymi,niepomalowanymipaznokciami
młodszejsiostry.
Przylgnęładomnietakmocno,żepoczułambiciejejserca.
Odwzajemniłamjejuścisk,alesiła,zjakąmnieściskała,mnie
przeraziła.Przytuliłamjejgłowę,czując,żeonasamajestbliska
płaczu.
–O,całarodzinkawkomplecie–głosMarcinarozerwałnarosłą
ciszę.
Dodomuwszedłwysoki,umięśnionymężczyzna,którego
muskulaturarobiłanaprawdęimponującewrażenie.Brudneodsmaru
dłoniewycierałwpapierowyręcznik.Jegowzasadzieładnatwarz
miaławsobiecośdziecięcego,wesołegoizaciętegojednocześnie.
–Chodźciewszyscydostołuwreszcie!Zośka,tobietojużpewnie
kawacałkowiciewystygła–krzyknęłazpokojumama.–Dzieciaki,