Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁVII
PANWEGGTROSZCZYSIĘOSIEBIE
SilasWeggwędrujewstronę„ImperiumRzymskiego”,zbliżającsię
dońprzezClerkenwell.Jestwczesnywieczór,pogodawilgotna
ichłodna.PanWeggmaczas,możesobiepozwolićnadrogęnieco
okrężną,gdyżswójstojakskładawcześnie,odkiedytrafiłomusię
dodatkoweźródłodochodu,aponadtouważazacośsłusznie
munależnego,bywaltancewyglądanogoskwapliwie.
Boffinbędziepilniejszy,jakpoczekamówikuśtykającprzed
siebieifiluternieprzymrużanajprzódprawe,późniejleweoko,
cowydajesięzbędne,jakożenaturzezawdzięczadwojewyjątkowo
wąskichoczu.
Jeżeliporadzęsobieznimtak,jaksięspodziewam
monologujepogrążonywzadumieikuśtykadalejniebędęmógł
zostawićjejtutaj.Nielicowałobytozmojągodnością.
Ożywionymyśląprzyśpieszakrokuispoglądadalekoprzed
siebie,jaknierzadkoczyniktoś,ktomawperspektywieplanambitny.
PanWeggwie,żewokółkościoławClerkenwellszukają
schronienialudzietrudniącysiękunsztemjubilerskim,
awięcinteresujegotenskrawekLondynuibudziwnimszacunek.
Ależemoralnośćjegokuleje,podobniejakonsamkulejewmarszu
panWeggmarzyoczapceniewidce,wktórejucieczkazdrogimi
kamieniamilubzegarkaminiegroziłabyniebezpieczeństwem,
leczniewspółczujebynajmniejtym,copostradalibycenne
przedmioty.
AtolipanWeggniekuśtykadowarsztatów,gdziewytrawni
rzemieślnicyobrabiająperłyidiamenty,złotoisrebro,aprzypracy
takwzbogacająręce,żewodapoichumyciujestchętnienabywana
istosowanaprzyrafinowaniuszlachetnychmetali.Drogajegowiedzie
nietam,leczkuuboższymsklepomdetalicznymzartykułami